Wróciły dobre czasy dla inwestorów lokujących oszczędności w nieruchomościach. Deweloperzy znaleźli się pod ścianą i sprzedają mieszkania o 20 proc. taniej niż przed kilkoma miesiącami. Zaostrzenie polityki kredytowej sprawiło, że przybywa chętnych na wynajem lokum.
- Wrócili do nas prywatni inwestorzy z nadwyżką gotówki. Przedsiębiorcy, hurtownicy, notariusze kupili w ostatnich tygodniach po kilka mieszkań. Korzystają z tego, że dziś ceny są niższe niż kilka miesięcy temu, a inne formy inwestowania – ryzykowne – tłumaczy na łamach "Rzeczpospolitej" Henryk Feliks, wiceprezes wrocławskiej spółki Gant Development. – Jak mówią, chcą te mieszkania wynająć, a dopiero za jakiś czas odsprzedać - dodaje.
Analitycy tłumaczą - to świetny czas dla inwestorów.
Spadły ceny wywoławcze, a jeszcze wyraźniej transakcyjne - pisze "Rzeczpospolita". Część deweloperów zmuszona jest obniżyć cenę nawet o ponad 20 proc. w porównaniu z początkiem tego roku. O większe upusty u deweloperów może być dziś o wiele łatwiej, bo narzekają oni na spadek popytu po tym, jak banki zaostrzyły swoją politykę kredytową. Szacuje się, że z zakupu mieszkania musiało zrezygnować nawet 40 proc. potencjalnych klientów.
Więcej restrykcji, więcej wynajmujących
Zaostrzenie polityki kredytowej sprawia, że biznes związany z wynajmem mieszkań staje coraz bardziej atrakcyjny.
- Stawki za wynajęcie w ciągu tego roku urosły w największych miastach nawet o 15–20 proc. – Średnia roczna stopa zwrotu z wynajmu najbardziej popularnych mieszkań w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu to w tej chwili 6–7 proc. W najlepszych lokalizacjach – 9 proc. – wylicza Robert Chojnacki, prezes firmy redNet Property Group.
Za wynajem dwupokojowego 50-metrowego mieszkania w Warszawie zapłacimy średnio 2175 zł. Jeśli jesteśmy wiarygodni dla banku, to przy zaciągnięciu 400 tys. zł kredytu, przy 25-procentowym wkładzie własnym, będziemy płacić miesięcznie 2949 zł raty.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24