Polskie drapacze chmur zmieniają swoje przeznaczenie. Inwestorzy rezygnują ze sprzedaży lokali mieszkalnych i zamieniają je w biura. Powód? Polacy chcą w wysokościowcach pracować ale nie mieszkać - pisze "Puls Biznesu".
Wiele luksusowych wysokościowców może wkrótce stać się symbolem krachu - podaje gazeta. 70-metrowy warszawski budynek Prosta Tower nie cieszy się zainteresowaniem potencjalnych nabywców drogich mieszkań. Inwestor rozważa wstrzymanie budowy na pięciu kondygnacjach podziemnych garaży.
- Na razie wstrzymaliśmy sprzedaż mieszkań. Decyzję co dalej podejmiemy w listopadzie lub grudniu - tłumaczy przedstawiciel inwestora Michał Okoń. Jak tłumaczą analitycy, powodem kłopotów ze znalezieniem nabywców mieszkań może być nietrafiona lokalizacja budynku.
Decyduje cena i lokalizacja
Co innego jest przyczyną kłopotów dewelopera wrocławskiego giganta Sky Tower. Cena metra kwadratowego spadła tam z 14,5 tys. zł do 10,9 tys. - mimo to klientów nie przybywa. Wrocławski rynek jest zbyt mały by wchłonąć tyle luksusowych lokali ile oferuje budynek.
Innym powodem braku zainteresowania drogimi apartamentami jest zaporowa cena. Doskonale widać do na przykładzie kontrastujących ze sobą ofert inwestorów drapaczy - stołecznego Złota 44 i gdyńskich Sea Towers. Żeby zamieszkać w warszawskim wysokościowcu trzeba wyłożyć co najmniej 25 tys. zł za metr kw. Za położony w atrakcyjnym miejscu (kilkanaście metrów od morza) apartament trzeba zapłacić 12,9 tys. zł za metr kw. Nic dziwnego, że w Gdyni sprzedano 75 proc. luksusowych mieszkań, podczas gdy w Warszawie zaledwie 37 proc.
"Im mniej tym lepiej"
- Inwestorzy wieżowców dali się ponieść fali optymizmu. Tymczasem są one trudne ze względów projektowych i kosztowne - ocenia prezes firmy Nowy Adres katarzyna Cyprynowska. - W przypadku takich projektów panuje zasada - im jest ich mniej tym lepiej. Ten warunek nie został spełniony - tłumaczy Cyprynowska.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: www.skytower.com