Popyt na najbardziej luksusowe szwajcarskie ręcznie zdobione zegarki rośnie, lecz rzemieślników znających takie techniki jest coraz mniej. Brakuje mistrzów miniatury emalierskiej i giloszowania - sztuki rytowania kopert i cyferblatów zegarków.
Od lat 90. apetyt na luksus rośnie i następuje renesans zainteresowania najbardziej luksusowymi szwajcarskimi zegarkami mechanicznymi. Na ich kopertach znaleźć można m.in. kopie fragmentów arcydzieł malarstwa, np. secesyjnych alegorii Alfonsa Muchy.
Brak rzemieślników staje się coraz bardziej dotkliwy. Ci nieliczni, którzy posiadają coraz rzadsze umiejętności, wolą pracować na własny rachunek. Co nie dziwi, skoro technika malowania miniatur emalierskich, od początku związana z zegarmistrzostwem, była ściśle strzeżona.
Malowanie emaliami potrzebne jest producentom takich legendarnych marek, jak Patek Philippe i Vacheron Constantin, których zegarki kosztują po kilkaset tysięcy dolarów.
Ostatni rzemieślnicy
Jej trudne wymogi 53-letnia dziś Anita Porchet poznawała w dzieciństwie od swego ojca chrzestnego. Wiele tajników poznała też od kuchni od starszych malarek. Od lat odrzuca oferty najlepszych marek zegarmistrzowskich, które chciałyby widzieć ją wśród swoich pracowników.
Malowanie emalią wymaga połączenia wiedzy stricte emalierskiej ze złotniczą i malarską. Emalię - rodzaj szkliwa barwionego sproszkowanymi tlenkami metali - nanosi się pędzelkiem na podłoże miedziane, srebrne lub złote, odpowiednio przygotowane w zależności od rodzaju efektu, który pragnie się uzyskać. Każdy kolor wytapia się w innej temperaturze (ok. 700-900 stopni Celsjusza); dopiero zeszkliwiona emalia uzyskuje właściwy trwały kolor, np. biała staje się czerwona, żółta - fioletowa. I nie straci już barwy nawet po upływie setek lat.
Wśród arcydzieł Porchet na cyferblatach jest kopia plafonu Marca Chagalla w Operze Paryskiej. Odtworzenie go w emalierskiej miniaturze trwało trzy miesiące.
Zegarek za milion
Patek Philippe, którego zegarek może kosztować i milion dolarów, na swojej stronie internetowej tłumaczy dlaczego technika ta jest tak kosztowna: "Przy ostatnim wypaleniu przedmiot może ulec zniszczeniu, emalia może popękać". - Nie dość, że wymaga nieziemskiej cierpliwości, sztuka miniatorska w emalii jest niezwykle rzadka, to prawdziwy dar - dodaje Sandrine Stern z działu kreacji firmy.
Także giloszowanie, dzięki któremu powstaje skomplikowany rytowany powtarzalny wzór - fale, kratki, siateczki - wymaga zegarmistrzowskiej precyzji w posługiwaniu się specjalnym urządzeniem. Wymagająca jest również markieteria - układanie obrazów z kawałeczków drewna, słomy czy nawet suszonych kwiatów.
Artysta poszukiwany
Wobec braku rzemieślników holding Richemont, do którego należy marka Vacheron Constantin, i Breguet (właściciel Swatch Group) starają się werbować artystów i inwestują w programy szkoleniowe, by zapewnić sobie szeroki margines zysku ze sprzedaży ręcznie zdobionych zegarków.
Największy gracz wśród producentów najbardziej luksusowych, Richemont, właściciel marek Cartier, Jaeger-LeCoultre i Piaget, buduje w Genewie zegarmistrzowski kampus, gdzie od 2016 roku będzie szkolić emalierów i rytowników na własne potrzeby. To tylko część inwestycji opiewających na 67 mln dolarów na szkolenia i badania na najbliższe 10 lat.
O uruchomienie kursu malarstwa emaliami zabiegają także producenci zrzeszeni w stowarzyszeniu Convention Patronale.
Ale rodzinna firma Patek Philippe uważa, że trzeba przede wszystkim wspierać artystów i rzemieślników niezależnych, ponieważ to oni częściej okazują się bardziej twórczy od zatrudnionych stacjonarnie.
Także Porchet nieufnie podchodzi do wielkich grup inwestujących w szkolenia. - Po prostu nie jest dobrze, jeśli na rynku jest zalew, powstaje ryzyko, że emalia stanie się czymś banalnym i ludzie stracą zainteresowanie - wyjaśnia.
Z kolei Yann von Kaenel, który w swoim warsztacie zatrudnia do giloszowania około 10 ludzi, mówi, że nie ma czasu ani środków na szkolenie uczniów i nie chciałby, by nauczyli się u niego, a potem poszli do wielkich producentów.
Powrót do przeszłości
Emaliowane, giloszowane i zdobione markieterią mechaniczne zegarki przeżywały najświetniejsze dni w XIX wieku. W latach 70. XX wieku niemal całkowicie zaprzestano ich produkcji. Pojawienie się wówczas tańszych zegarków kwarcowych na baterie pociągnęło za sobą likwidowanie programów malarstwa emalierskiego prowadzonych przez uczelnie artystyczne w Genewie, gdzie miniatura emalierska osiągnęła w XVIII wieku swoje wyżyny.
W ostatniej dekadzie sprzedaż najbardziej luksusowych zegarków rosła o wiele bardziej niż tych o średnich cenach. Liczba szwajcarskich zegarków mechanicznych wyeksportowanych w 2000 roku wyniosła 2,7 mln, ale w ciągu 11 miesięcy 2013 roku sięgnęła już 6,8 mln. Jednocześnie liczba sprzedanych zegarków kwarcowych według Szwajcarskiej Federacji Zegarmistrzowskiej spadła z 28,7 do 19,1 mln, a przeciętna cena zegarka szwajcarskiego wzrosła z 323 do 728 franków.
Wysokie marże u Richemonta przekraczają 31 proc., a w przypadku zegarków średniej ceny Swatcha - 23 proc. Ale niebotyczne ceny końcowe usprawiedliwia ręczna dekoracja. I jak tłumaczy Juan-Carlos Torres, szef firmy Vacheron Constantin, malowana emalią tarcza kosztuje obecnie 15-20 razy więcej niż 15 lat temu.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu