Mimo oficjalnej zapowiedzi, unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes nie odwiedziła dziś Stoczni Gdyńskiej. Ale stoczniowcy tego nie żałują. - Wizyta byłaby mocno spóźniona - powiedział Jan Gumiński, szef OPZZ w zakładzie.
- Gdyby to było przed 6 listopada, byłaby inna sytuacja i inne podejście - oświadczył przedstawiciel stoczniowych związków zawodowych z Gdyni. - Teraz pani Kroes jest na niepotrzebna.
Gumiński powiedział, że już w połowie listopada informował ministra skarbu, że wobec narzuconego przez Brukselę wymogu likwidacji stoczni, związkowcy nie mogą gwarantować jej bezpieczeństwa w czasie wizyty. - Co innego, gdyby Komisja Europejska wycofała się ze swojego stanowiska i stocznia gdyńska mogłaby nadal produkować statki - uważa Gumiński.
Neelie Kroes zgłosiła chęć przyjazdu do stoczni po ogłoszeniu 6 listopada decyzję KE w sprawie pomocy dla stoczni w Gdyni i Szczecinie. KE zażądała jej zwrotu dzięki wyprzedaży w przetargach majątku stoczni, dając jednocześnie szansę - dzięki przyjęciu specjalnej ustawy - na zachowanie produkcji i miejsc pracy po przejęciu zakładów przez nowych inwestorów.
Jest zgoda, będzie ustawa
W sobotę podpisane zostało porozumienie między rządem i związkami obu stoczni w sprawie restrukturyzacji zakładów. Odszkodowania dla stoczniowców, którzy skorzystają z programu dobrowolnych odejść, mają wynieść od 20 tys. zł do 60 tys. zł, w zależności od stażu pracy. Program ochronny dla pracowników obu stoczni oraz ich spółek zależnych będzie kosztował od 400 mln zł do 500 mln zł. Zastrzeżenia do programu miało OPZZ, ale w poniedziałek centrala ostatecznie go zaakceptowała.
Według ministra skarbu Aleksandra Grada, we wtorek projekt ma trafić pod obrady rządu, a w środę lub czwartek ma odbyć się pierwsze czytanie w Sejmie.
Tworzenie specjalnej ustawy jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do 6 czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.
Problem Stoczni Gdańskiej - osobno
Związki zawodowe działające w stoczni w Gdańsku poprosiły ministra skarbu Aleksandra Grada spotkanie, bo są zaniepokojone przedłużającymi się rozmowami rządu z właścicielem zakładu, spółką ISD Polska.
Resort próbuje uspokoić związkowców.
- Trwają negocjacje z ISD Polska w sprawie planu restrukturyzacji dla stoczni Gdańsk. Niezwłocznie prześlemy go do Brukseli, jak tylko uda się nam ustalić warunki z inwestorem - zapewnił wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik. Nie wykluczył, że jeszcze w poniedziałek plan ten trafi do Komisji Europejskiej.
Rozmowy z ISD Polska dotyczą głównie oczekiwanej przez nich pomocy publicznej. - Jeżeli inwestor znajdzie racjonalne uzasadnienie dla określonej wielkości pomocy publicznej, to Skarb Państwa przychyli się do jej udzielenia - mówił Gawlik w piątek. ISD Polska oczekuje wsparcia w wysokości 150 mln zł.
Jeśli Bruksela odrzuci program restrukturyzacji, stoczni Gdańsk grozi bankructwo.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24