Premier Donald Tusk będzie we wtorek przekonywał do projektu zmiany złotego na euro liderów partii politycznych. Poniedziałek był pierwszym dniem stabilizacji złotego po październikowej huśtawce na rynku.
Wpływ na notowania złotego mogą mieć polityczne deklaracje na temat daty wprowadzenia euro w Polsce. We wtorek o godz. 15 premier Donald Tusk spotka się z szefami klubów parlamentarnych i będzie zachęcał opozycję do poparcia rządowych planów wejścia do euro w 2012 r.
PO, Lewica oraz PSL opowiadają się za jak najszybszym przyjęciem euro. Bardziej sceptyczny jest PiS, który uważa, że termin podany przez rząd jest zbyt szybki.
Wprowadzenie euro nie jest możliwe bez zmiany konstytucji. Aby to zrobić, niezbędne jest przekonanie posłów Prawa i Sprawiedliwość do głosowania za. PiS jednak od początku odnosił się zachowawczo do pomysłu rządu. Ponadto partia Jarosława Kaczyńskiego domaga się w tej sprawie referendum.
Skrzypek ostrożny
Prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek uważa, że zaproponowany przez rząd 2012 r. to pierwszy technicznie realny termin przyjęcia euro przez Polskę. Ale to oczywiście nie oznacza, że tak się stanie. Jego zdaniem powinniśmy zdawać sobie sprawę z ryzyka, które grozi naszej walucie po wejściu do ERM2. – Jego zwalczanie będzie się wiązało z określonymi kosztami, na które będziemy używali środków będących w rezerwach NBP – powiedział Skrzypek wczoraj w radiowych „Sygnałach dnia”.
Sceptycyzm prezesa banku centralnego i głowy państwa nie służy stabilności naszej waluty, czego dowody na rynku były widoczne w poprzednim tygodniu.
A jak się miewa złoty?
Wczoraj po porannym umocnieniu, w ciągu dnia złoty raz tracił, a raz zyskiwał w stosunku do innych walut. Ostatecznie lekko osłabił się wobec euro i dolara. Na koniec dnia euro kosztowało 3,53 zł, a dolar 2,80 zł. Złoty zyskał zaś wobec franka szwajcarskiego, który kosztował 2,39 zł.
– Obserwowane wahania miały związek przede wszystkim z dużymi transakcjami dokonywanymi przez firmy korporacyjne, a nie z działalnością banków inwestycyjnych – powiedział "Rzeczpospolitej" Marcin Bilbin, diler walutowy Pekao.
Obetną i osłabią?
Październikowa duża zmienność na rynku i w rezultacie osłabienie złotego były wynikiem wyprzedawania polskiej waluty przez zagraniczne banki inwestycyjne. W tej chwili już prawie nie ma transakcji, które byłyby przez nie inicjowane. Wczoraj bank Credit Suisse ogłosił też korektę prognoz kursu euro. Bank zakłada, że na koniec tego roku za euro płacić będziemy 3,7 zł, a pod koniec 2009 r. 3,75 zł.
– Moim zdaniem kurs stabilizacji jest niższy i będzie oscylował wokół 3,5 – 3,6 zł za euro – twierdzi Bilbin. – Tak naprawdę jednak wszystko zależy od decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Jeśli zdecyduje się ona na cięcie stóp procentowych, to z pewnością będzie to czynnik osłabiający złotego.
Stóp raczej nie ruszą
Wczoraj w „Rz” Jan Czekaj z RPP zasugerował, że Rada może obniżyć stopy jeszcze w 2008 r. Również wicepremier Waldemr Pawlak uważa, że obniżka stóp w grudniu byłaby dobrym ruchem. Ale już Dariusz Filar z RPP tonuje te oczekiwania. – W podsumowaniu bilansu ryzyka inflacyjnego podkreśliliśmy, że w obecnej sytuacji ryzyko ukształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego, jak też poniżej celu jest takie samo – podkreśla Filar. – To sugeruje raczej nie ruszanie stóp – dodaje.
Zresztą w tym roku pozostało już tylko jedno posiedzenie RPP, na którym mogłaby zapaść jakakolwiek decyzja w tej sprawie. W grudniu bowiem zwyczajowo Rada nie podejmuje decyzji dotyczących stóp.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu