KNF zbiera od banków i spółek notowanych na giełdzie informacje dotyczące zaangażowania w opcje walutowe. W niektórych przypadkach skutki tych operacji mogą zrujnować finanse firm. Czy KNF uda się obronić je przed bankructwem, znajdując dowód na nadużycia banków?
Silny złoty i rozpędzająca się gospodarka skłoniły wielu polskich przedsiębiorców do skorzystania z opcji walutowych, czyli podpisania z bankami umów na wymianę waluty na złote lub jej zakup po określonym z góry kursie. Niestety trucizną w takich operacji stało się nagłe i silne osłabienie polskiej waluty. Wówczas ta korzystna w innych warunkach transakcja, stała się interesem, do którego trzeba sporo dołożyć. Dla niektórych firm - zbyt wiele.
Nadużyły?
Z dotychczasowych analiz wynika, że mimo problemów przedsiębiorstw, kłopoty z opcjami walutowymi nie zagrażają stabilności banków i innych instytucji z branży finansowej - powiedziała Marta Chmielewska-Racławska z Komisji Nadzoru Finansowego.
Jednak jak twierdzą organizacje biznesowe, przedsiębiorcy niezbyt chętnie informują o swoich kłopotach. Dlatego nadzór zapowiada, że szczegółowo sprawdzi wszystkie banki pod kątem tego, czy nie nadużyły swojej dominującej pozycji i nie złamały prawa w swoich relacjach z klientami.
O co chodzi
Opcja walutowa jest rodzajem umowy zawartej pomiędzy nabywcą a wystawcą, według której nabywca ma prawo do kupna albo sprzedaży określonej ilości jednej waluty za druga walutę po ustalonym w umowie kursie bazowym. Transakcji można dokonać albo w określonym dniu, albo w określonym okresie. Za opcję nabywca płaci wystawcy, ponieważ wystawca staje się zobowiązany do realizacji prawa nabywcy.
Jak wyjaśnił PAP Adam Kołaczyk, partner w firmie doradczej Deloitte, bank zobowiązywał się, że odkupi od przedsiębiorcy np. 10 mln euro po 3,5 zł za 1 euro, nawet gdyby kurs tej waluty wynosił 3,3 zł. Za to bank dostawał opłatę, tzw. premię opcyjną.
- Niekiedy umowa z bankiem nie przewidywała wnoszenia takiej opłaty. Dawała za to prawo do kupienia od firmy tej samej kwoty np. 10 mln euro np. po kursie 3,6 zł za euro, w sytuacji gdyby złoty osłabł - podkreślił Kołaczyk.
Gdy złoty osłabił się rzeczywiście, banki skorzystały z możliwości kupna waluty w ramach opcji.
Niewykluczone, że firmy mające trudności z powodu opcji mogą mieć nawet kłopoty z płynnością finansową Arkadiusz Protas, wiceprezes i rzecznik BCC
Do odkręcenia?
Co mogą zrobić przedsiębiorcy, którzy chcieliby się uchylić od skutków transakcji opcyjnych? Niektórzy prawnicy wskazują na unijną dyrektywę MiFID (Markets in Financial Instruments Directive). Zgodnie z nią, klienci instytucji finansowych powinni być dzieleni na grupy ze względu na wiedzę i doświadczenie, znajomość rynku i gotowość do podejmowania ryzyka. I dopiero tak uformowanym grupom powinny być oferowane odpowiednie produkty.
Firma, która zawiera kontrakt opcyjny, powinna, oprócz głębokiej znajomości inżynierii finansowej, być np. funduszem inwestycyjnym, hedgingowym, bankiem itp. Jeżeli jest firmą produkcyjną, to jej aktywa powinny być wyższe niż 20 mln euro, a roczne obroty większe niż 40 mln euro.
Problem w tym, że MiFID nie został inkorporowany do polskiego prawa, mimo upływu terminu i zobowiązań rządu wobec Unii Europejskiej. Czy można pozwać Skarb Państwa, że nie wprowadził tej regulacji w życie, mimo że miał taki obowiązek? Prawnicy uważają, że można, ale szanse na wygraną są takie, jak w przypadku np. posiadaczy przedwojennych obligacji - czyli niewielkie. Sytuacja jest lepsza, jeśli np. europejscy inwestorzy polskich banków przyjęli MiFID i nakazali instytucjom z Polski za pomocą wewnętrznych regulacji stosowanie się do dyrektywy.
Skoro nie MiFID to co?
Choć na razie niewiele sygnałów dociera do KNF, sytuacja nie jest opanowana. Ministerstwo Gospodarki uruchomiło już infolinię dla przedsiębiorców, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji w związku z zakupem opcji walutowych. Wiadomo, że wśród poszkodowanych przedsiębiorców nie brakuje również spółek giełdowych, jak Ciech, Erbud czy PPWK. Wiele firm wynajęło już kancelarie prawne, by uchylić się od realizacji obowiązków wynikających z ryzykownych umów.
Prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski uważa, że straty firm związane z opcjami mogą wynosić "w sumie kilkaset milionów zł". Prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP) Andrzej Malinowski powiedział, że spośród przedsiębiorstw mających takie kłopoty, przyznaje się do tego około 20 proc. Z szacunków Business Centre Club wynika, że spośród 1,2 tys. firm należących do BCC, problemy z opcjami może mieć około 0,5 proc. przedsiębiorstw.
- Chociaż odsetek firm mających trudności z powodu opcji, jest niewielki, to jednak problemy, jakie przeżywają, są poważne. Niewykluczone, że firmy te mogą mieć nawet kłopoty z płynnością finansową - powiedział Arkadiusz Protas, wiceprezes i rzecznik BCC.
Źródło: PAP, bankier.pl, parkiet.pl,
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu