Zawirowania na giełdzie w ubiegły piątek nie były efektem manipulacji - poinformował na antenie TVN CNBC Biznes rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego, Łukasz Dajnowicz. Nie potwierdziła się więc teza, że gwałtowne zmiany wartości WIG 20 były świadomym działaniem zagranicznej instytucji finansowej. Wcześniej KNF informowała, że za skokami indeksów stał duży bank inwestycyjny z Londynu.
W ubiegły piątek, na półtorej godziny przed końcem notowań, indeks największych spółek WIG20 wystrzelił ostro w górę, w kilka minut zyskując blisko 2 proc. Jednak na koniec notowań wszystko wróciło do punktu wyjścia i sesja zakończyła się niewielkim spadkiem indeksu dużych spółek.
Komisja Nadzoru Finansowego wciąż bada realizację dyspozycji klienta przez dom maklerski. - Przede wszystkim nie zakończyliśmy jeszcze czynności wyjaśniających - mówił w rozmowie z TVN CNBC Biznes Łukasz Dajnowicz.
- Natomiast na razie wykluczyliśmy tezę, że było to świadome działanie instytucji finansowej z Londynu w celu osiągnięcia korzyści na pozagiełdowym rynku transakcji pochodnych - dodał.
Rzecznik poinformował też, że pojawiły się nowe okoliczności związane z postępowaniem podmiotów kontrolowanych przez KNF. - Będziemy to dalej w bezpośrednich kontaktach nadzorczych wyjaśniać - dodał.
Piątek cudów
Tak duża zmienność indeksu przy najwyższych w historii obrotach - w ubiegły piątek wyniosły one 4,396 mld złotych - była wynikiem wygasania marcowej serii kontraktów terminowych.
Piątkowe wydarzenie na warszawskim parkiecie przypominają wydarzenie okrzyknięte ironicznie przez prasę "cudem na fixingu" z 12 listopada 2008 roku. Wtedy zlecenie warte około 130 mln zł złożył bank inwestycyjny JP Morgan, doprowadzając do wzrostu WIG20 o 4 proc.
A ponieważ takie działanie mogło być odczytane jako manipulacja rynkiem w celu osiągnięcia korzyści kosztem innych inwestorów, Komisja Nadzoru Finansowego złożyła doniesienie do prokuratury. Jej dochodzenie wciąż trwa.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES