- Jestem zaniepokojony chwiejnością kursów walutowych w niektórych krajach członkowskich - stwierdził komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia. I dodaje, że władze tych państw powinny bardziej rozważnie dobierać słowa.
Komisarz podkreślił, że Polska i inne kraje same zdecydowały się na płynny kurs walutowy, choć KE przestrzegała przed ryzykiem takiego systemu.
- Od pięciu lat rozmawialiśmy o tym z władzami Polski, Czech i innych krajów. One dawały nam długą listę argumentów za płynnym kursem, my byliśmy bardziej ostrożni - powiedział Almunia.
Kto się nie ugryzł w język?
Jego zdaniem, do osłabienia walut nowych krajów członkowskich UE przyczyniły się niektóre publiczne wypowiedzi. - Apeluję do władz gospodarczych, finansowych i monetarnych, by były ostrożne w publicznych wypowiedziach, bo rynki są nerwowe - powiedział komisarz, przestrzegając przed konsekwencjami nieodpowiedzialnych oświadczeń polityków.
I chociaż Almuniua nie wskazał nikogo palcem to jak mówi reporterka TVN24 w Brukseli Inga Rosińska te słowa mogły być skierowane do premiera Donalda Tuska, który zapowiedział we wtorek gotowość rządu do większej aktywności na rynku walutowym przez wpuszczenie tam siedmiu miliardów euro zaliczek na unijne projekty, oraz do prezesa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka, który ostatnio dość niechętnie wypowiadał się o wejściu Polski do strefy euro.
Za duże deficyty
Almunia powiedział też, że Komisja Europejska zrobiła w środę pierwszy krok ku otwarciu procedur nadmiernego deficytu wobec sześciu państw UE, które wraz z pogłębiającą się recesją zwiększyły narodowe deficyty budżetowe powyżej wymaganego przez UE progu 3 proc. PKB. Te kraje to: Francja, Irlandia, Łotwa, Grecja, Hiszpania i Malta.
Celem procedury nadmiernego deficytu jest skłonienie danego państwa członkowskiego do zredukowania deficytu przekraczającego limit 3 proc. W sytuacji ekstremalnej procedura nadmiernego deficytu może doprowadzić do nałożenia sankcji finansowych na dane państwo.
Środowa decyzja nie jest ostateczna - tę KE zapowiada na marzec. Ze względów proceduralnych KE musi bowiem wcześniej otrzymać opinię Komitetu Ekonomiczno-Finansowego i dopiero wówczas przedstawi Radzie Ekofin (ministrom finansów "27") oficjalną propozycję. Wtedy Rada zdecyduje kwalifikowaną większością głosów o przyjęciu tzw. rekomendacji.
Polska niezagrożona
Almunia podkreślił jednak, że KE nie otwiera procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. - Polska i Niemcy nie są w sytuacji, by zaczynać procedury nadmiernego deficytu, choć z naszych prognoz wynika, że przekroczą (w tym roku) dopuszczalny próg 3 procent PKB - powiedział Almunia.
Źródło: PAP