Umowa na dostawy gazu ziemnego, którą kilka dni temu Rosja podpisała z Azerbejdżanem, ma charakter symboliczny - uznał prezydent Lech Kaczyński po rozmowie w cztery oczy z prezydentem Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem. Lech Kaczyński składa oficjalną wizytę w naftowym kraju nad Morzem Kaspijskim.
Główny temat rozmów polskiego prezydenta z Ilhamem Alijewem to właśnie kwestie energetyczne.
Lech Kaczyński odniósł się do podpisanej w poniedziałek w Baku przez Gazprom i miejscową kompanią naftową umowy na dostawy gazu ziemnego. Zgodnie z nią strona rosyjska od 1 stycznia 2010 roku ma otrzymywać z Azerbejdżanu nowe dostawy w wysokości ok. 500 mln metrów sześciennych. Później kwota ta ma być zwiększona.
Lech Kaczyński komentując tę sprawę podkreślił, że taka ilość gazu "to jest nic". Jak mówił, dla porównania Polska zużywa 16 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie, a Ukraina aż 70 mld. - Porównajcie 16 mld i tylko 465 milionów - to jest umowa, która ma pewne znaczenie o charakterze symbolicznym. Bardzo dokładnie mi to w rozmowie w cztery oczy wyjaśniał prezydent Alijew - powiedział Kaczyński.
Umowa pokrzyżuje unijne plany?
Rosja od kilku miesięcy intensywnie zabiegała o sfinalizowanie umowy, na mocy której Gazprom od 2010 roku miałby kupować całość gazu ziemnego wydobywanego ze złoża Szah Deniz w Azerbejdżanie.
Złoże to, położone na szelfie w południowej części Morza Kaspijskiego, szacowane jest na co najmniej 620 mld metrów sześciennych gazu i 750 mln baryłek kondensatu. Zakładano, że będzie ono źródłem surowca dla omijającej Rosję i stanowiącej konkurencję dla rosyjskiego South Stream (Gazociągu Południowego) magistrali Nabucco, której budowę forsuje Unia Europejska, wspierana przez USA.
Przejęcie azerbejdżańskiego gazu przez Gazprom postawiłoby unijny projekt pod znakiem zapytania. Przynajmniej do czasu, aż włączy się do niego któryś z innych gazowych potentatów tego regionu - Turkmenistan lub Iran.
Dobra współpraca z Azerbejdżanem
Prezydent Lech Kaczyński zaznaczył, że polityka, jaką prowadzi nasz kraj wobec tego regionu, jest słuszna i przynosi rezultaty.
Przypomniał w tym kontekście szczyt energetyczny, który odbył się w Krakowie w 2007 roku z udziałem kilku szefów państw, w tym prezydenta Azerbejdżanu. - To sukces, z którego Polska może mieć bardzo duże i gospodarcze, i strategiczno-polityczne korzyści - ocenił Lech Kaczyński. Zaznaczył jednak, że wymaga to współpracy i bliskich kontaktów z Azerbejdżanem, Gruzją i Ukrainą.
Prezydent zwrócił też uwagę, że realizacja planów dotyczących zapewnienia Polsce dostaw surowców energetycznych z tego rejonu nie może "odbyć się w ciągu trzech lat". Przypomniał jednocześnie, że od szczytu energetycznego w Krakowie nie minęło jeszcze tyle czasu.
Kiedy kaspijska ropa popłynie do Polski?
Pytany, kiedy kaspijska ropa mogłaby popłynąć do Polski, Lech Kaczyński powiedział, że to wymaga to kilku lat. - Dywersyfikacja to nie jest hasło, za którym nie stoi nic, myślę, że wypowiem się w tej sprawie, że niektórzy tak uważają. Mówimy o dywersyfikacji, a utwierdzamy w istocie bieżący stan rzeczy - oświadczył.
Jak zaznaczył prezydent, jeśli głosimy hasła o dywersyfikacji, wzywamy do niej Unię Europejską, to sami musimy stać na czele państw, które dokonują tego procesu. Według niego z tego punktu widzenia Azerbejdżan jest niezwykle istotny.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański