- Jeśli rząd sprzeda choć jedną akcję KGHM, to będzie strajk generalny - grożą pracownicy miedziowej spółki, którzy we wtorek przerwą pracę na dwie godziny. Opozycja z kolei krytykuje "dziką prywatyzację", której jedynym celem jest łatania budżetu. - To faktycznie błędne podejście - mówił w TVN24 Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu. I zdradza, co on by zrobił w podobnej sytuacji.
We wtorek rząd zajmie się m.in. projektem uchwały Rady Ministrów w sprawie aktualizacji "Planu prywatyzacji na lata 2008-2011. Minister skarbu liczy, że da ona budżetowi 36,7 mld zł wpływów. Aleksander Grad chciałby, żeby na liście znalazł się KGHM Polska Miedź, w którym rząd ma 41 proc. udziałów. Propozycja wywołała małą burzę. Związki i opozycje nie pozostawili na Gradzie suchej nitki, że za grosze chce "sprzedawać rodowe srebra". Pierwsza reakcja wicepremiera Grzegorza Schetyny brzmiała: "Absolutnie! Obiecaliśmy, że nie będziemy prywatyzować KGHM". Potem powiedział, że choć szybka prywatyzacja spółki nie jest dla spółki i dla Polski korzystna, to nie jest absolutnie wykluczona. W podobnym tonie wypowiedział się potem premier Donald Tusk, a w efekcie Aleksander Grad stwierdził, że on też się nie upiera.
Sprawa przycichła do soboty, kiedy to szef doradców premiera Michał Boni zaproponował, że rząd może sprzedać tylko 10 proc. W odpowiedzi w poniedziałek związki KGHM zapowiedziały na wtorek rano dwugodzinny strajk ostrzegawczy, a jeśli rząd będzie się upierał, to zakład stanie do odwołania.
Grzechy przy prywatyzacji
To jest zabójcze dla prywatyzacji, ten fiskalny stosunek i patrzenie w kontekście wpływów, a nie korzyści ekonomicznej kaczmarek o prywatyzacji
Jednym z nich jest wykorzystywanie prywatyzacji do łatania budżetu. - To jest zabójcze dla prywatyzacji, ten fiskalny stosunek i patrzenie w kontekście wpływów, a nie korzyści ekonomicznej - tłumaczył Kaczmarek. Według niego błędem było też podanie listy prywatyzacji bez wcześniejszych konsultacji. - Minister powiedział jedno, wicepremier drugie, a premier jeszcze co innego. Tak się nie robi - przekonywał były minister.
Jak to się robi?
Co wobec tego powinien zrobić rząd, a w szczególności minister Grad? - Ja bym stanął przed pracownikami Miedzi, ale tylko gdybym miał w ręku jeden atut - politykę właściciela. To jest dzisiaj jedna z ważniejszych polskich firm i sam bym się zastanawiał, gdybym miał dzisiaj nabyć pakiet akcji tego przedsiębiorstwa. Mógłbym zapytać: jaki jest pomysł na lat pięć, dziesięć? Co ma się dziać ze złożem, czy będzie jakaś wartość dodana, jeżeli chodzi o przeróbkę, czy jest jakaś trzecia noga tej firmy - mówił Kaczmarek. Jak wyjaśnił jest to przedsiębiorstwo, które pracuje na skończonym zasobie i to metodą głębinową, podczas gdy na świecie miedź wydobywa się metodą odkrywkową, czyli zbiera się ją z powierzchni ziemi. - Więc żeby być konkurencyjnym na rynku trzeba naprawdę kontrolować koszty wydobycia - tłumaczył.
- Prywatyzacja z punktu widzenia związków nie jest przyjemna - ocenił Kaczmarek. Według niego minister Grad powinien odbyć z nimi męską rozmowę i powiedzieć: Panowie, tak dalej nie można. Wartością jest chronienie kosztów wydobycia miedzi, bo to będzie decydowało o tym, że będzie zysk i przeżyjecie na rynku. - Jeśli by tak zrobił to związkowcy powinni podnieść tą rękawicę. Nie mogą patrzeć perspektywą roku, czy dwóch - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24