Zapowiadał się fatalny dzień dla złotego, ostatecznie jednak nie było tak źle. Rano nasza waluta straciła w stosunku euro i franka szwajcarskiego po prawie pięć groszy, a do dolara prawie osiem. Zdaniem analityków powodem były niepokoje o finanse krajów z południa Europy. Potem było lepiej.
Na otwarciu sesji za euro trzeba zapłacić już 4,14 zł wobec 4,09 zł w poniedziałek. Za dolara już 3,37 zł wobec 3,29 zł, a za franka 2,90 zł wobec odpowiednio 2,85 zł. Potem spadki pogłębiły się jeszcze bardziej. W samo południe euro kosztowało już 4,174 zł, frank - 2,92 zł, a dolar aż 3,427 zł. Tak duże dzienne spadki są bardzo rzadko obserwowane.
Powód? Spadki na giełdach w Azji (japoński Nikkei stracił 3 proc., a Hang Seng w Hong Kongu 2,4 proc.), i osłabienie euro wobec dolara. Europejska waluta osłabiła się do poziomu 1,2270 dol. wobec jeszcze 1,2350 dol. w poniedziałek.
Joanna Mioduszewska, analityk FMC Management w porannym komentarzu wskazywała, że na osłabienie euro mogą wpływać informacje o przejęciu przez hiszpański bank centralny regionalnego banku CajaSur, a także słowa Roberta Zoellicka z Banku Światowego o spowalnianiu wzrostu w USA z powodu europejskiego kryzysu. – To potęguje i tak już sceptyczne nastroje - zauważa. Jej zdaniem, nasza waluta w tym tygodniu pozostanie pod presją zniżek na eurodolarze i panującej na rynku ogólnej awersji do ryzyka, w związku z czym złoty będzie tracił zarówno do dolara, jak i do euro.
Kiedy jednak w południe napłynęły doniesienia o ogłoszenie planów oszczędnościowych w Wielkiej Brytanii i nieoczekiwanym posunięciu rządu Silvio Berlusconiego we Włoszech, który zapowiedział aż 24 mld euro oszczędności w dwa lata - nastroje na rynkach nieco się uspokoiły - co pozwoliło polskiej walucie odzyskać ok. 6 groszy wobec dolara i trzy grosze wobec euro.
- Główne obawy, zwłaszcza te o kondycję europejskiego sektora bankowego w kontekście problemów fiskalnych w krajach południowej Europy - przestrzega jednak analityk Domu Maklerskiego BOŚ Marek Rogalski. Jak dodaje, decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu bez zmian stóp procentowych NBP przeszła na rynkach bez echa, ale istotniejsze mogą okazać się środowe dane GUS o sprzedaży detalicznej, na podstawie których można wyciągać prognozy co do naszego PKB w II kwartale.
Ostatecznie około godz. 17.20 za jedno euro płacono 4,1671 zł, a za dolara 3,4040 zł. Kurs euro wynosił wtedy 1,2242 dolara. Oznacza to najniższy od roku kurs złotego wobec amerykańskiej waluty.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu