- Moc przyszłych farm wiatrowych, które potencjalni inwestorzy chcieliby przyłączyć do krajowego systemu energetycznego, ponad dwukrotnie przewyższa obecną moc samego systemu i wciąż rośnie - poinformowała wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Dotychczas złożone wnioski w sumie dotyczą budowy wiatraków, dających łacznie ok. 76 tys. megawatów mocy.
Według ministerstwa, duża część tych, którzy złożyli wnioski o wydanie warunków przyłączenia do sieci, wcale nie ma zamiaru budować elektrowni wiatrowych, tylko sprzedać teren wraz z dokumentami, pozwalającymi na budowę wiatraków i dostęp do sieci.
Resort chce ukrócić taką praktykę, wprowadzając opłaty już na etapie składania wniosków. Jej wysokość nie może przekroczyć opłaty za samo przyłączenie. Szacuje się, że będzie to ok. 1-2 proc. nakładów na budowę wiatraka.
- To wnioski teoretycznych inwestorów, którzy deklarują budowę wiatraków i przyłączenie ich do sieci elektroenergetycznej. Wynika to z faktu, że stworzył się rynek obrotu uprawnieniami do przyłączenia. Z wnioskami występują ludzie, którzy nie mają środków na takie inwestycje, chcąc "zaklepać" sobie miejsce w systemie, po czym proponują sprzedaż tego miejsca - wyjaśniła wiceminister.
Przypomniała, że obecnie energetyka wiatrowa w Polsce dysponuje mocą ok. 350 megawatów. - Wydaje nam się, że energetyka wiatrowa da ok. 1-1,5 tys. megawatów w perspektywie 2-3 lat - uważa wiceminister.
Zielona przyszłość energii
Proces przyłączenia wiatraków do sieci jest długotrwały i kosztowny. Trzeba m.in. porozumieć się z właścicielami gruntów, przez które będą przebiegać linie i przyłącza, zaprojektować i wybudować linie. Ważne jest także to, by po przyłączeniu wiatraków w systemie elektroenergetycznym była odpowiednia rezerwa tzw. elastycznej energii, najlepiej gazowej, którą trzeba uruchomić w sytuacji, gdy wiatraki są mniej wydajne z powodu słabego wiatru.
Polska polityka energetyczna do 2030 roku zakłada, że w 2020 r. udział energii odnawialnej w krajowym bilansie energetycznym osiągnie - zgodnie z wymogami unijnymi - 15 proc., a w ciągu kolejnych 10 lat wzrośnie do ok. 18,8 proc. 36 proc. energii ma wówczas pochodzić z węgla kamiennego, a 21 proc. z brunatnego (dziś oba te nośniki dają ok. 96 proc. energii). 15,7 proc. ma dać energia jądrowa, a 6,6 proc. gaz ziemny.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu