Jeśli do końca października nie dojdzie do porozumienia polsko-rosyjskiego, trzeba będzie ograniczyć dostawy gazu dla firm - ostrzega "Rzeczpospolita".
- Jeśli w najbliższych tygodniach nic się nie zmieni, to już w listopadzie trzeba będzie w kraju ogłosić 10. stopień zasilania gazem - mówi "Rzeczpospolitej" były szef PGNiG Andrzej Lipko. A to oznacza, że zakłady przemysłowe otrzymają minimalne ilości paliwa, tyle, by nie musiały całkowicie wyłączać instalacji.
Musi starczyć dla wszystkich
Prezes PGNiG Michał Szubski, choć wierzy w sukces negocjacji międzyrządowych, to jednak przyznaje, że w końcówce roku sytuacja może być bardzo trudna. – Bez dodatkowego importu będziemy zmuszeni oszczędnie gospodarować gazem, który mamy w magazynach, by zimą wystarczyło dla ludności i odbiorców komunalnych – szkół czy szpitali.
Ograniczenie dostaw dotknie przynajmniej kilkudziesięciu firm, wśród nich są największe - PKN Orlen i zakłady azotowe, a także huty szkła i metali nieżelaznych. Część firm zresztą już odczuła skutki gazowego kryzysu - PGNiG zmienił dużym odbiorcom zasady dostaw gazu. Spółki muszą musiały zapłacić za wszystko, co zakontraktują na rok, bez względu na to, czy gaz zużyją, czy nie.
Ciężkie negocjacje
Polska od wiosny bezskutecznie negocjuje z Rosją dodatkowe dostawy gazu na ten rok i kolejne lata. Bez dostaw już w czwartym kwartale zabraknie ok. 500 mln m sześc. gazu niezbędnego dla firm. Polsko-rosyjski kontrakt jest konieczny, bo problemy będziemy mieć nie tylko w tym roku, ale i w przyszłym. Obecnie na 2010 r. brakuje 2,5 – 3 mld m sześc. gazu i tak będzie w kolejnych latach. Problemy mogą się skończyć dopiero w 2014 r., kiedy to ma powstać gazoport w Świnoujściu.
Źródło: Rzeczpospolita, Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu