Prezydent Rosji nakazał Gazpromowi odcięcie dostaw gazu Białorusi - podaje agencja Interfax. Podjęte już w poniedziałek rano rozmowy przedstawicieli Biełtransgazu i Gazpromu zakończyły się bez powodzenia. Białorusini potwierdzili istnienie swego długu i zaproponowali jego spłatę towarami w barterze, Rosjanie odrzucili taką możliwość. O 8.30 czasu polskiego nadeszła wiadomość o rozpoczęciu ograniczania dostaw.
Szef Gazpromu Aleksiej Miller przekazał prezydentowi Rosji Dmitrijowi Miedwiediewowi informację, że Białoruś potwierdza istnienie długu za dostarczony gaz, ale ponownie proponuje rozliczenia barterowe. Rozmowy zakończyły się niczym - miał stwierdzić Miller.
Prezydent Miedwiediew zauważył, że rosyjskie prawo wymaga, by rozliczenia z zagranicą były dokonywane wyłącznie w zagranicznej walucie i Gazprom nie może przyjąć zapłaty "w pierogach, śmietanie czy innych środkach płatniczych". Dmitrij Miedwiediew mówił też o kontynuowaniu rozmów, ale dodał, że Gazprom powinien podjąć jakieś kroki.
Prezes gazowego giganta stwierdził zaś, że zgodnie z kontraktem jego firma powinna wprowadzić ograniczenie dostaw proporcjonalnie do wielkości zadłużenia i ograniczenia powinny zostać wprowadzone w życie o godzinie 10 czasu moskiewskiego (8 czasu polskiego).
- Podejmujcie odpowiednią procedurę, z zachowaniem współpracy z białoruskimi partnerami, zachęcając ich do wykonania umowy, zgodnie z zasadami, które obowiązują Gazprom i jego kontrahentów - powiedział Dmitrij Miedwiediew.
O 8.30 czasu polskiego agencja ITAR-TASS podała wiadomość o rozpoczęciu ograniczania dostaw gazu dla Białorusi. - Gazprom zaczął ograniczać dostawy gazu na Białoruś o 15 procent, ze stopniowym zwiększeniem ograniczeń do 85 proc. - agencja cytowała słowa szefa koncernu Aleksieja Millera.
Wcześniej Gazprom groził Białorusi odcięciem 85 procent dostaw gazu, jeśli do poniedziałku Mińsk nie pokryje długów za dostarczony surowiec. Dostawy na poziomie 15 procent zwykłych dostaw mają sprawić, że Białoruś będzie w stanie utrzymać gazociągi w stanie nadającym się do pracy.
Strona rosyjska twierdzi, że jej białoruski partner Biełtransgaz nie spłacił długu i systematycznie łamie warunki umowy. Białorusini płacą bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku, czyli 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu - a teraz Białoruś powinna płacić 185 dolarów.
Gazprom twierdzi, że na początku maja Mińsk był winien Moskwie za surowiec 192 miliony dolarów.
Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow zapewniał kilka dni temu, że Europa nie ucierpi na ewentualnym ograniczeniu dostaw gazu na Białoruś.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nadal otrzymuje cały zakontraktowany gaz - powiedziała Polskiemu Radiu rzecznik PGNiG Joanna Zakrzewska. PGNIG poinformowało, że obecnie polskie magazyny gazu wypełnione są w 60 procentach, a krajowe zużycie o tej prze roku jest niewielkie.
Źródło: Interfax
Źródło zdjęcia głównego: TVN24