W razie ewentualnych ograniczeń dostaw gazu na Białoruś Gazprom będzie nadal dostarczał gaz do Europy Zachodniej - zapewnił w piątek rzecznik koncernu Siergiej Kuprijanow. Dzień wcześniej koncern zagroził Białorusi odcięciem dostaw na Białoruś, jeśli do 21 czerwca Mińsk nie ureguluje swoich rachunków.
Według Gazpromu, Mińsk zalega z płatnościami na łączną kwotę 192 milionów dolarów. Strona rosyjska twierdzi, że jej białoruski partner Biełtransgaz w 2010 roku systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku i nie uznaje podwyżki cen gazu, wprowadzonej na początku tego roku.
Białoruś przyznaje, że ma dług wobec Rosji. Jednak zdaniem Mińska dług ten wynosił 1 maja 132,6 mln dolarów.
Aleksiej Miller zapowiedział, że jeśli dług nie zostanie uregulowany, Gazprom od 21 czerwca będzie przesyłał Białorusinom tylko 15 procent dotychczasowych dostaw. Taka ilość ma być wystarczająca do utrzymania funkcjonalności systemu przesyłu gazu, ale nic ponad to.
Walka o Białoruskie rury
Gazprom już od kilku miesięcy stara się przejąć Biełtransgaz, firmę kontrolującą system przesyłowy gazu na Białorusi. Rosjanie wydali już 2,5 miliarda dolarów na akcje białoruskiej firmy, ale Kreml twierdzi, że zdecydowanie przepłacił i teraz stara się uzyskać korzystniejsze warunki na zakup pakietu kontrolnego.
Nie jest to też pierwszy raz, kiedy Rosja grozi Mińskowi przykręceniem gazowego kurka. Było już tak w 2007 roku. Wtedy konflikt toczył się o wyższą sumę - 450 mln USD. W odpowiedzi na ultimatum podobne do tego z czwartku, strona białoruska niemal natychmiast uregulowała zadłużenie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24