Posiadacze kredytów we frankach mają powód do zadowolenia. Szwajcarski bank centralny ściął stopy procentowe prawie do zera. Kilka minut potem kurs szwajcarskiej waluty runął w dół. O godzinie 14:15 frank kosztował mniej niż trzy złote i na tym poziomie zakończył dzień.
Główna stopa w Szwajcarii spadła z 0,5 do 0,25 proc. Decyzja, ogłoszona o godzinie 14, chociaż zgodna z prognozami analityków, wstrząsnęła kursem franka. Minutę przed nią frank kosztował 3,11 zł. Kwadrans później już 2,98 zł. Na koniec sesji na rynku walutowym szwajcarska waluta kosztowała 2,95 zł i była tańsza niż dzień wcześniej o ponad 16 groszy. O 10 groszy, do 4,5 zł, potaniało też euro. Osłabić się frankowi "pomogła" też deklaracja banku, że rozpoczął interwencję na rynku walutowym w celu jego deprecjacji.
Święto kredytobiorcy
Obniżka stóp w Szwajcarii to bardzo dobra wiadomość dla kilkuset tysięcy polskich kredytobiorców zadłużonych we frankach. Aż dwie trzecie wszystkich kredytów hipotecznych, które spłacamy, wyrażona jest w tej walucie.
Jak podlicza "Gazeta Wyborcza", posiadacze największych kredytów (np. 300-400 tys. zł) powinni zaoszczędzić ok. 50-60 zł na każdej racie, w zależności od tego, o ile spadnie LIBOR. Na jego podstawie banki ustalają oprocentowanie kredytu we franku, choć mogą to zrobić nawet pół roku po zmianie stóp. Prędzej czy póżniej najprawdopodobniej to zrobią, co w połączeniu ze spadkiem kursu franka powinno przynieść kredytobiorcom sporą ulgę.
Jak to działa
Bank Szwajcarii ogłasza podstawową stopę procentową, a następnie stara się utrzymywać stawkę LIBOR na rynku międzybankowym w Londynie w przedziale wahań nie większym niż pół punktu procentowego w dół lub w górę. Gdy stopa podstawowa wynosiła 0,5 proc., przedział ten wynosił od 0 do 1 proc. Przed czwartkową decyzją wynosił on 0,48 proc. Po obniżce przedział wahań wynosi od 0 do 0,75 proc. Realna stawka LIBOR uplasuje się więc najprawdopodobniej w okolicach środka przedziału.
I taka też była intencja banku, który chce tanim kredytem pobudzać rodzimą gospodarkę, dotkniętą kryzysem finansowym. SNB liczy też, że osłabi nieco franka i pomoże tym samym rodzimym eksporterom. Niskie stopy procentowe zniechęcają bowiem inwestorów przed angażowaniem kapitału w rynek danego kraju.
Moc będzie z nim?
Eksperci uzależniają dalsze losy złotego od nastrojów światowych inwestorów w najbliższych dniach. Dealer walutowy z banku Millennium Henryk Sułek uważa, że jeżeli w piątek rano złoty się nie osłabi, to będzie znaczyć, że większość inwestorów zamierza kupować polską walutę. Ekspert podkreśla, że jej kurs ciągle jest niedowartościowany, dlatego powinna się ona umacniać zarówno w stosunku do franka jak i euro. - Pierwszy przystanek to ok. 4,4 zł za euro, ale pod koniec roku kurs może być bliżej 4 zł albo nawet poniżej - mówi.
Posiadacze największych kredytów (np. 300-400 tys. zł) powinni zaoszczędzić ok. 50-60 zł na każdej racie, w zależności od tego, o ile spadnie LIBOR frank
Podobnego zdania jest główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień. - Obserwowane w ostatnich dniach umacnianie się złotego wobec najważniejszych walut spowodowane jest czynnikami zewnętrznymi - mówi. Zalicza do nich m.in. zapowiedź Europejskiego Banku Centralnego (EBC), że bank będzie podejmował działania mające przeciwdziałać umacnianiu się franka szwajcarskiego wobec euro.
- Ta zapowiedź spowodowała wzrost kursu złotego wobec franka. To z kolei pociągnęło również za sobą umocnienie się naszej waluty wobec euro i dolara - podkreślił Kwiecień.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24