Tragiczna - tak w ostatnich dniach można określić sytuację Łotwy. Bony skarbowe, które chciał sprzedać rząd, nie znalazły nabywców, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie pali się do udzielenie Rydze kolejnego kredytu. Ministerstwo finansów nie poddaje się jednak. Tyle, że problemy Łotyszów szkodzą złotemu.
Sytuacja Łotwy - do niedawna najszybciej rozwijającej się gospodarki europejskiej - jest bardzo zła. PKB w pierwszym kwartale spadło aż 19 proc. Do podobnego poziomu zbliża się też bezrobocie. Władze Łotwy od dawna apelują do międzynarodowych instytucji finansowych o pomoc. MFW zgodził się na 7,5 mld euro kredytu, ale jak na razie przelał tylko dwa mld, kolejne transze są wstrzymywane ze względu na zbyt rozdęty deficyt budżetu.
Pojawiły się nawet pogłoski, że Łotwa będzie chciała osłabiać swoją walutę, aby pociągnąć w górę eksport. Einars Repse, minister finansów Łotwy zaprzecza jednak, że rząd ma w planach taką operację
- Musimy przede wszystkim naprawić błędy, które popełniliśmy. Mam na myśli zbyt rozdęty budżet i zbyt wysokie płace, które ograniczają naszą konkurencyjność. To się już częściowo stało. Nie będziemy prowadzić eksperymentów ze stabilnością łotewskiej waluty. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, także jako były prezes Banku Centralnego - zapewnił Repse.
Złoty w tarapatach
Trudna sytuacja Łotwy może odbić się niekorzystnie na Polsce, bo spora część inwestorów wciąż traktuje nasz region jako jeden organizm.
- Kłopoty Łotwy, której waluta może zostać zdewaluowana, mogą zaszkodzić innym krajom regionu – ostrzega tym czasem Dariusz Filar z Rady Polityki Pieniężnej. - Różne rynki mogą reagować różnie. To wyzwanie, które wymaga reakcji w skali szerszej niż samej Łotwy, potrzebna jest tutaj reakcja bardziej międzynarodowa - uważa Filar.
Na piątkowej sesji na rynku walutowym złoty traci od samego rana. O godzinie 14 jedno euro kosztowało 4,55 zł (cztery grosze więcej niż w czwartek), a dolar - 3,2 zł (trzy grosze więcej).
Źródło: PAP, TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes, fot. sxc.hu