Europa mogłaby zrezygnować w ciągu roku z rosyjskiego gazu i zastąpić go innymi źródłami. To trudne, ale nie niemożliwe - przekonuje brukselski think-tank Bruegel. Z kolei Piotr Woźniak, były wiceminister środowiska, powiedział na antenie TVN24 Biznes i Świat: - W Norwegii są nieograniczone zasoby. To znakomite źródło bardzo dobrze skomunikowane z rynkiem europejskim.
W piątek na szczycie UE w Brukseli przywódcy zgodzili się, że Wspólnota musi podjąć działania, by ograniczyć swoje uzależnienie od dostaw surowców energetycznych z zewnątrz, szczególnie z Rosji.
100 proc. uzależnienia
Z kraju tego pochodzi około jednej trzeciej gazu, zużywanego w Unii - według szacunków przywoływanych przez Bruegela to ok. 130 mld m sześc. rocznie. Niektóre kraje są jednak w 100 procentach uzależnione od importu tego surowca. Szczególnie dotyczy to państw bałtyckich, które ze względu na brak alternatywnej infrastruktury praktycznie cały gaz sprowadzają z Rosji.
Zgodnie z danymi organizacji przemysłowej Eurogas w 2013 r. 27 proc. gazu zużywanego w UE pochodziło z Rosji, 23 proc. z Norwegii, 8 proc. z Północnej Afryki, 9 proc. z innych źródeł w formie skroplonej (LNG), a 33 proc. z własnego wydobycia.
Bruegel zauważył, że przepustowość rurociągu, którym importowany jest norweski gaz do UE może zostać zwiększona do 120-130 mld m sześc.
Postkomuniści powiedzieli Norwegii: "Nie"
- W Norwegii są nieograniczone zasoby. To znakomite źródło bardzo dobrze skomunikowane z rynkiem europejskim. Norwegia eksportuje obecnie do Europy około 100 mld m. sześć. rocznie. Próbowaliśmy mieć taką komunikację za pomocą gazociągu dedykowanego do Polski, ale postkomunistyczny rząd nie chciał z tego korzystać i kontrakt handlowy nie został wykonany - podkreślił w TVN24 Biznes i Świat były wiceminister środowiska.
Brukselski ośrodek wskazuje też na możliwość zwiększenia importu gazu z Afryki Północnej z 35 do 50 mld m sześc. Jego cena byłaby jednak nieco wyższa niż rosyjskiego (ok. 350 dol. za tys. m sześc.).
- Drugie źródło to Afryka Północna, która od czterech lat jest znakomicie skomunikowana gazociągami z Algerii do Hiszpanii jak również z Algerii i Tunezji przez Sycylię do Włoch - powiedział Piotr Woźniak.
Nie korzystamy z terminali LNG
UE nie wykorzystuje też całych mocy importowych gazu skroplonego sprowadzanego gazowcami. Obecne instalacje pozwalają na przesyłanie tą drogą ok. 180 mld m sześc. rocznie, a kolejne inwestycje, które już są realizowane dadzą dodatkowe 35 mld m sześc.
O tym jak wielka jest to rezerwa świadczy fakt, że w zeszłym roku przez instalacje LNG w UE przeszło tylko 45 mld m sześc. (w 2012 r. 65 mld). Problemem w tym przypadku jest cena, którą analitycy szacują na ponad 500 dol. za tys. m sześc. Ale to i tak mniej niż płacą kraje Azjatyckie (ok 700 dol. za tys. m sześc.).
- Terminale LNG w Europie są niewykorzystane w około 50 procentach. To są ogromne moce. Gazu LNG jest mnóstwo. Konkurujemy z Azjatami, ale jak najbardziej istnieje możliwość importu - podkreślał Woźniak.
Z kolei think-tank zwraca uwagę, że Europa może również zwiększyć swoją własną produkcję. Jako przykład podaje największe pole gazowe w Europie - holenderskie Groningen, które wydobywało w ubiegłym roku 43 mld m sześc., natomiast było w stanie dostarczać 60 mld m sześc.
Rosja to odczuje
Zdaniem analityków ośrodka z Brukseli zastąpienie rosyjskiego gazu w UE miałoby mniejszy wpływ na gospodarkę Europy niż kryzys naftowy lat 70. Dodatkowo silniej odczułaby to Rosja niż sama Unia.
"Europejscy przywódcy powinni wykorzystać kryzys, by uruchomić wewnętrzny rynek energii" podsumowuje Bruegel.
Autor: ToL/Klim/ / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock