Polska znajduje się wśród krajów najbardziej uzależnionych gospodarczo od Rosji - podsumowuje ośrodek analityczny Polityka Insight. Przede wszystkim jesteśmy zależni od rosyjskiego gazu, ale na ewentualnym embargu na ten surowiec ucierpiałby przemysł wielu krajów. W czwartek i w piątek, na unijnym szczycie w Brukseli, europejscy liderzy będą szukać rozwiązania tego gazowego problemu.
Przejęcie Krymu przez Rosję zrodziło w Europie wątpliwości, czy roczne zużycie gazu w UE powinno być w prawie jednej trzeciej uzależnione od dostaw ze Wschodu. Agencja podaje, że Europa płaci za rosyjski gaz 5 mld dolarów miesięcznie. Około 40 proc. tego gazu jest dostarczanych do Unii Europejskiej przez Ukrainę.
Łupki z USA, gaz z Morza Kaspijskiego
Ale w Europie już myśli się o tym, jak zwiększyć niezależność energetyczną kontynentu. Na przykład rząd w Londynie przygotował już plan bezpieczeństwa energetycznego, mający na celu ograniczenie uzależnienia Europy od surowca z Rosji - poinformował Financial Times.
Plan zakłada zwiększenie dostaw z innych źródeł, w tym gazu łupkowego z USA i gazu ziemnego z Iraku, a także przyśpieszenie budowy rurociągu, który dostarczałby gaz z Morza Kaspijskiego przez Azerbejdżan i Turcję z ominięciem terytorium Rosji.
Niemcy powiązani z Rosją
Z drugiej strony niemieckie firmy, w cieniu aneksji Krymu przez Kreml, zacieśniają relacje z Moskwą, bo zdaniem ekspertów sankcje na rosyjski gaz są mało prawdopodobne.
Na początku marca niemiecki koncern energetyczny RWE ogłosił, że chce sprzedać swoją spółkę-córkę RWE Dea - która wydobywa ropę i gaz na Morzu Północnym - rosyjskiemu funduszowi LetterOne z siedzibą w Luksemburgu. Fundusz należy do rosyjskiej grupy inwestycyjnej Alpha, której głównym udziałowcem jest rosyjski miliarder Michail Fridman.
Zdaniem eksperta Natural Gas Europe, Sergio Matalucciego, to jasny dowód na to, że Berlin nie chce nałożenia na Rosję sankcji na dostawy gazu z powodu Krymu i jest niechętny "mocnym środkom".
- W niemieckim interesie jest, żeby mówić głośno, a działać delikatnie, utrzymując status quo - uważa ekspert.
Karać Rosję? Europa sobie nie poradzi
Niechętny potencjalnym sankcjom energetycznym wobec Rosji jest włoski koncern energetyczny Eni - w niedawno opublikowanym wywiadzie dla "Financial Times" szef tej firmy Paolo Scaroni argumentował, że w krótkim terminie byłoby "niemożliwym" dla Europy, by karać Rosję bojkotując jej gaz. Warto jednak pamiętać, że Eni sporo zarabia na współpracy z rosyjskim Gazpromem - niedawno obie firmy powołały spółkę celową, która będzie zaangażowana w budowę gazociągu South Stream. Tą drogą ma być dostarczany gaz do Europy z pominięciem Ukrainy.
Scaroni podkreślał, że Rosja poradzi sobie, jeśli otrzyma płatności za gaz z opóźnieniem, ale Europa nie poradzi sobie bez rosyjskiego surowca.
- Rzeczywistość jest taka, że nic się nie zmieniło. Europa jest uzależniona od rosyjskiego gazu, tak jak było 6 lat temu, kiedy Bruksela poniosła klęskę nie ukarawszy Kremla za wojnę w Gruzji - podkreśla Matalucci.
Również ekspert Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal nie spodziewa się sankcji energetycznych wobec Rosji.
- Nie możemy nagle wstrzymać odbioru gazu i wypowiedzieć kontrakty. To są umowy długoterminowe - przyznaje Chmal i zwraca uwagę na słabość rządów w kontekście polityki energetycznej.
Rządy bezsilne wobec koncernów
- Myślę, że w pewnym sensie europejskie rządy abdykowały wobec koncernów energetycznych. Uznały, że te koncerny - kierujące się przecież zyskiem, a nie bezpieczeństwem energetycznym - zrealizują koncepcję bezpieczeństwa energetycznego. Uważam, że to błędne myślenie, a państwa powinny mieć sporo do powiedzenia w sektorze energetycznym - dodał.
Rosja jest najważniejszym dostawcą nośników energii do Unii - gaz, ropa i węgiel stanowią aż 77,8 proc. całego importu z Rosji.
Konsekwencje
Niedobry energii na wschodzie Europy podbiłyby ceny w całej Unii i uderzyłyby rykoszetem w przemysł państw najbardziej uzależnionych od Rosji - wynika z analizy opracowanej przez Adama Czerniaka, ekonomisty z "Polityki Insight".
Rosja jest również czwartym partnerem handlowym UE. W sumie na rynek rosyjski trafia 7 proc rosyjskiego eksportu. Wojna handlowa z Rosją i blokada na unijne towary byłaby dużym ciosem w gospodarkę krajów bałtyckich, które do Rosji sprzedają 10 proc. swojego eksportu - ocenia Czerniak.
W ramach odwetu za sankcje Rosjanie mogą również znacjonalizować rosyjskie firmy należące do inwestorów z Unii.
Adam Czerniak z Polityki Insight będzie gościem Bartosza Węglarczyka w programie "Świat" na antenie TVN24 Biznes i Świat o godz. 21.
Autor: ToL//gry / Źródło: PAP, Polityka Insight