Polsce raczej nie grożą ograniczenia dostaw gazu i ropy z Rosji - uspokaja prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka. Jednocześnie przestrzega, że eksporterzy muszą liczyć się z trudnościami w handlu z Ukrainą i Rosją.
- Nie sądzę, aby dotknąć nas miały ograniczenia w dostawie gazu i ropy. Z prostego powodu: Rosjanie będą mieli dzisiaj raz raczej ból głowy związany z nieuchronnie, stopniowo przebiegającą redukcją zapotrzebowania na gaz i ropę ze strony Europy, a także zarysowujący się coraz wyraźniej spadek cen gazu na świece. W związku z tym myślę, że raczej (...), z wyjątkiem jakiś sytuacji drastycznych, nie grożą nam - jak sądzę - jakieś zakłócenia - powiedział Belka podczas spotkania z przedsiębiorcami w Bydgoszczy.
Gorsze czasy dla eksporterów
Prezes NBP podkreślił, że w związku z kryzysem na Ukrainie, trzeba liczyć się ze spadkiem w tym kraju produkcji i popytu, także spadkiem popytu na import. Belka zwrócił także uwagę, że znacznie groźniejszą dla gospodarki może być kwestia eksportu do Rosji, który obecnie stanowi 8 proc. całego polskiego eksportu.
- Możemy liczyć się z jednej strony z osłabieniem gospodarki rosyjskiej, czyli popyt na polskie produkty, jak i inne produkty będzie niższy. Ale już to, iż rubel stracił kilkanaście procent w stosunku do walut zagranicznych w ciągu kilkunastu ostatnich tygodni oznacza, że część naszego eksportu do Rosji będzie niekonkurencyjna. W związku z tym wypadniemy z rynku nie na rzecz innych sprzedawców zagranicznych, tylko na rzecz produkcji krajowej, jeżeli to będzie możliwe - argumentował prezes.
Ekologią w handlowców
Belka zaznaczył, że Rosja jest członkiem WTO, więc nie może działać za pomocą różnego rodzaju taryf i zakazów, ale może stosować instrumenty pozataryfowe, jak ograniczenia związane z normami sanitarnymi czy ekologicznymi.
Autor: rf/klim/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24