Nie chcieli kupić całej Enei, to nie będą mieli nic. A przynajmniej nic do powiedzenia. Jak pisze "Rzeczpospolita", resort skarbu pozbył się z rady nadzorczej Enei przedstawiciela szwedzkiego Vattenfalla, który ma już 18,7 proc. spółki, ale rozczarował ministra, bo nie przystąpił do walki o resztę, którą skarb państwa wystawił na sprzedaż.
W trakcie czwartkowego NWZA Enei Skarb Państwa doprowadził do odwołania Marcina Bruszewskiego, przedstawiciela Vattenfalla w radzie nadzorczej spółki. Na jego miejsce powołał swojego reprezentanta Michała Kowalewskiego. – Jestem zaskoczony i rozczarowany. Nie widzę powodów, by odwoływać
Otrzymywaliśmy sygnały, że w Enei dzieją się dziwne rzeczy. Słyszeliśmy o długiej liście firm, które wykonywały w spółce różne badania. Nie wiadomo dokąd później trafiały te informacje. Marcin Bruszewski próbował to wyjaśnić szwed o neni
Transparentność czy(li) zemsta?
Resort skarbu tłumaczy decyzję dobrem spółki. – Jesteśmy obecnie w najważniejszym dla prywatyzacji Enei momencie. Doszliśmy do wniosku, że należy stworzyć jak najlepsze warunki dla przeprowadzenia tego procesu w sposób transparentny. Do tego potrzebne są równe szanse dla wszystkich inwestorów zainteresowanych kupnem akcji – mówi Jan Bury, wiceminister skarbu zajmujący się spółkami z sektora elektroenergetycznego.
Wersja Szwedów jest trochę inna. Zdaniem Wahlborga resort pozbył się Bruszewskiego, bo interesował się sprawami, których ministerstwo wolało nie drążyć. - Myślę, że był trochę niewygodny, bo zadawał trudne pytania. Otrzymywaliśmy sygnały, że w Enei dzieją się dziwne rzeczy. Słyszeliśmy o długiej liście firm, które wykonywały w spółce różne badania. Nie wiadomo, dokąd później trafiały te informacje. Marcin Bruszewski próbował to wyjaśnić - mówi "Pulsowi Biznesu" Wahlborg.
Sprawa może mieć jednak drugie dno. Ministerstwo chce do końca roku sprzedać 67,05 proc. akcji grupy, która jest jednym z filarów wielkiego planu prywatyzacyjnego ministra Grada. Kiedy MSP zaprosiło w sierpniu inwestorów do negocjacji w sprawie sprzedaży kontroli nad spółką, rynek oczekiwał, że Vattenfall również przystąpi do walki. Jednak wbrew tym przewidywaniom szwedzki koncern nie zgłosił się do resortu po memorandum informacyjne. Vattenfall wyjaśniał wtedy, że dano inwestorom za mało czasu na zgromadzenie dokumentów. Obecnie wyłączność na negocjacje w tej sprawie uzyskał niemiecki RWE, który kończy badanie due-diligence w Enei.
Źródło: Rzeczpospolita, Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24