Prezes NBP Sławomir Skrzypek boi się, że już wkrótce banki całkowicie przestaną udzielać kredytów, co jeszcze bardziej osłabi gospodarkę. Dlaczego tak się dzieje, skoro wydaje się, że banki mają góry pieniędzy?
W uproszczeniu sytuacja wygląda tak: żeby bank mógł udzielać więcej kredytów, musi mieć nie tylko odpowiednio dużo zebranych depozytów, ale też wystarczająco duże kapitały własne.
Jeszcze dwa lata temu z pozyskaniem kapitału nie było najmniejszych problemów - akcje banków szły jak ciepłe bułeczki, nawet gdy sprzedawano je po horrendalnie wysokich cenach. Nie było też żadnych problemów ze sprzedaniem obligacji lub uzyskaniem długoterminowej pożyczki od innego banku. Wszystko to podnosiło kapitały i powodowało, że prawie każdy bank mógł udzielać więcej i więcej kredytów.
Teraz jednak akcji kupować nikt nie chce, za emisję papierów dłużnych trzeba płacić niebotycznie wysokie oprocentowanie, a pożyczka od innego banku pozostaje jedynie w sferze marzeń.
Tymczasem polski nadzorca - Komisja nadzoru Finansowego - już ostrzegał: wskaźniki opisujące proporcje kapitałów banku do wielkości udzielonych kredytów w przypadku niektórych instytucji finansowych już zbliżyły się do niebezpiecznie niskich poziomów.
A banki przecież przez ostatnie kilka lat rozkręciły udzielanie kredytów do tempa nieznanego dotychczas w historii. Teraz, gdy im samym nikt nie chce pożyczać pieniędzy, prezesi chwytają się za głowę.
Diagnoza jest, rozwiązania brak
Banki wstrzymują więc kredytowanie i gospodarstw domowych, i gospodarki. Prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek obawia się, że dynamika akcji kredytowej może w 2009 roku być zerowa lub nawet ujemna. Czyli, mówiąc wprost, że suma kredytów nie tylko nie wzrośnie, ale może spaść.
- Jeżeli obserwujemy dzisiaj sytuację na rynku, praktycznie we wszystkich segmentach kredytów mamy do czynienia z zaostrzeniem polityki banków (...). Zwiększają się wymagania wobec klienta, zmniejsza się stopniowo, coraz szybciej, dynamika kredytów. Mamy obawy, że jeszcze w tym roku ta dynamika może być zerowa lub ujemna. Chociaż na razie statystycznie nie wygląda to najgorzej. Wszystkie jednak symptomy wskazują na to, że idzie to w niewłaściwym kierunku - powiedział Skrzypek we wtorkowych "Sygnałach Dnia" Polskiego Radia.
W poniedziałek odbyło się spotkanie przedstawicieli banków komercyjnych z szefami Narodowego Banku Polskiego, mające dać odpowiedź na pytanie, co zrobić, żeby akcja kredytowa nie zamarła. Celem spotkania była inauguracja prac nad zaproponowanym przez NBP "Paktem na Rzecz Rozwoju Akcji Kredytowej". Jednak nie ustalono nic.
"Skrajne różnice poglądów"
Według prezesa Raiffeisen Bank Polska Piotra Czarneckiego, poglądy na sposób zwiększenia kredytu w NBP, Ministerstwie Finansów oraz Komisji Nadzoru Finansowego skrajnie różnią się od siebie. A w jego ocenie to, co jest potrzebne, to wspólna wizja rozwoju.
- Narodowy Bank Polski podaje dane i mówi tak: średnie zasilenie miesięczne kredytów w 2008 to było ponad 11 mld zł, w ciągu ostatnich trzech miesięcy to jest 3 mld zł. Czy to jest drastyczny spadek? Jest, i to widać. A teraz z kolei na ten sam problem mówi Ministerstwo Finansów: ale my nie widzimy jeszcze żadnego wpływu w realnej gospodarce - opowiada o spotkaniu Czarnecki.
- A na to mówi KNF, czyli nadzorca: zaraz, zaraz hola hola: zanim będziemy rozmawiali o następnych kredytach, proszę zobaczyć, jak ze względu na koniunkturę zmienia się struktura portfela kredytowego - relacjonuje dalej.
Każdy pozostaje więc przy swoim.
Ryzyko może przejąć państwo
Tymczasem kredyt gospodarce jest niezbędny. - Akcja kredytowa może podtrzymać zarówno wydatki inwestycyjne, jak i konsumpcyjne, które budują podstawy wzrostu gospodarczego - mówi prezes NBP Sławomir Skrzypek i dodaje, że najwięcej w obecnej sytuacji mógłby zrobić rząd.
Gwarancje rządowe mogą rozwiązać jeden z problemów, przed jakimi stoją banki, żeby kredytować gospodarkę - obniżyć ryzyko. Gwarancje i poręczenia rządowe, czy też państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego dla kredytów udzielanych firmom zdejmują ryzyko z banków i przenoszą je na państwo.
- Już pół roku czekamy na nie i jakoś ich nie widać - mówi w TVN CNBC Biznes o planowanych przez rząd rozwiązaniach Wiesław Szczuka, główny ekonomista BRE Banku.
Jednak wielkość rządowych gwarancji i poręczeń zaliczana jest do zobowiązań państwa, a zatem i do długu publicznego. A jego wysokość trzeba trzymać pod kontrola, bo to jedno z kryteriów przyjęcia nas do strefy euro. Jeśli chcemy je przyjąć, rząd musi uważać ze zwiększaniem zadłużenia, a zatem także z udzielaniem gwarancji i poręczeń.
Zresztą gwarancje rozwiązałyby tylko jeden z problemów, które powodują, że kredyt zamiera. Co zrobić, żeby kapitały banków zostały adekwatnie do zwiększonej akcji kredytowej - na razie pomysłów brak.
Kolejne spotkanie w NBP zaplanowano na maj.
Źródło: PAP, TVN CNBC Biznes, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24