Pracownicy banku Millenium wciskali klientom karty kredytowe, fundusze i kredyty, by osiągnąć wymagane wyniki sprzedaży i zasłużyć na premie - pisze "Gazeta Wyborcza". Teraz aż 650 osób bank postanowił ukarać za nieuczciwe praktyki, zabierając im premie miesięczne i roczne. Pracownicy się bronią - łamanie zasad wynikało z nieustającej presji przełożonych - mówią.
(wspomina szkolenie, jak "przywiązać" klienta) Nie dajcie klientowi uciec, gdy już wziął pierwszą pożyczkę. Proponujcie mu kolejną, do tego kartę kredytową, kredyt w koncie. Jak będzie spłacał już kilka kredytów, dokładnie monitorujcie spłatę rat. Gdy tylko będą opóźnienia, proponujcie kredyt konsolidacyjny. Klient, który go weźmie, jest wasz! Nie uwolni się od banku przez długie lata. były szef placówki jednego z banków
Każdemu klientowi mieliśmy wciskać konto oszczędnościowe, ubezpieczenie, informacje SMS-owe. Taki zestaw kosztował ok. 10 zł miesięcznie, ale o tym mieliśmy nie mówić. Jeżeli ktoś przyszedłby z pretensjami, to mieliśmy oddać pieniądze. Ale wiadomo: na dwustu klientów dwóch się zorientuje, a pozostali będą te 10 zł co miesiąc płacić. pracownik jednego z banków
Winnym odebrano premie
- W procederze w 2008 r. aktywnie uczestniczyło ok. 300 osób spośród 4 tys. pracowników - przyznaje członek zarządu Millennium, Artur Klimczak. Ale ukarano także tych, którzy tolerowali łamanie zasad - łącznie aż 650 z 4 tys. pracowników banku. Odebrano im premie miesięczne za grudzień oraz premie roczne za 2008 r.
Pracownicy bronią się, argumentując, że ich praktyki były efektem nacisków na wyniki, wywieranych przez bank. - Nieprzyjemne telefony czy grożenie zwolnieniem było codziennością - wspominają.
Wiadomo, że takie metody sprzedaży stosowano też w innych bankach.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24