Ministerstwo Finansów chce, aby resorty w swoich budżetach na przyszły rok obcięły wydatki rzeczowe i inwestycyjne o 10 proc. w stosunku do wydatków z tego roku, za co będą mogły utrzymać tegoroczny poziom wydatków na pracowników – dowiedziało się TVN CNBC BIZNES. Jednocześnie, choć na razie tego nie potwierdza, szykuje się na 40 mld zł deficytu w porównaniu z 27 mld zł planowanymi na ten rok.
W ministerstwie kończą się właśnie prace nad projektem budżetu na 2010 rok. We wtorek ma go przyjąć rząd, a dwa dni później powinien trafić do konsultacji do partnerów społecznych. Zdaniem ekonomistów, rząd przygotowuje opinię publiczną do znacznego podniesienia deficytu budżetowego. Eksperci są zdania, że jego wielkość może wzrosnąć do 35-40 mld zł.
- Rząd wyraźnie przygotowuje grunt jakby pod to, że będzie zwiększenie deficytu. (...) Mamy przecieki, że będzie to w przedziale od 30 do 50 mld zł. Ja sądzę, że ten deficyt powinien się mieścić jednak w przedziale 35-40 mld zł - powiedział w TVN CNBC Biznes Wiesław Szczuka, doradca zarządu BRE Banku
Nie będzie tak źle
Resort uspokaja, że w przyszłym roku deficyt być może i wzrośnie, ale pozostanie pod kontrolą. - Mimo, że deficyt sektora finansów publicznych może być w przyszłym roku wyższy o około jeden proc. PKB niż w tym roku, to jednak polski dług nie powinien przekroczyć progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. PKB - odpowiedział wiceminister finansów Dominik Radziwiłł. - Ja sądzę, że w tym roku uda nam się nie przekroczyć 50 proc., czyli pierwszego progu ostrożnościowego. Przy udanej prywatyzacji, którą zapowiada minister Grad, myślę, że uda nam się uniknąć przekroczenia drugiego, 55-procentowego progu w roku 2010 - dodał.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES