Trzeba sprawdzić, czy prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) nie zaangażował się politycznie, a on sam musi rozważyć, czy jego pozostanie na stanowisku nie osłabi wiarygodności banku - uważa członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Andrzej Rzońca.
- Do oceny, która z dwóch sprzecznych relacji ze spotkania prezesa z ministrem jest prawdziwa, potrzebny jest czas. Istnieją organy państwa, które mają i mandat, i możliwości dokonania takiej oceny - ocenił Rzońca w rozmowie opublikowanej w piątkowej "Gazecie Wyborczej".
Politycznie zaangażowany?
- Jest ona konieczna dlatego, że jeśli prezes - wbrew temu, co teraz mówi - zaangażował się politycznie, to dyskwalifikuje go to jako przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej - dodał. W jego ocenie sam prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) musi również jeszcze przemyśleć swoją decyzję o pozostaniu na stanowisku. - Czasu potrzebuje zresztą również prezes Belka, który będzie musiał rozważyć, czy jego zaprzeczenia wystarczą, aby pozostawanie na stanowisku nie narażało NBP na dalszą erozję wiarygodności - ocenił członek NBP.
Afera podsłuchowa
Tygodnik "Wprost" podał w sobotę, że ma nagranie prywatnej rozmowy z lipca 2013 roku, podczas której prezes NBP mówi szefowi MSW, że bank byłby gotów pomóc rządowi w razie kłopotów gospodarczych pod warunkiem odwołania byłego ministra finansów. Zdaniem premiera Donalda Tuska, wstępne analizy nie wskazują, by prawo zostało złamane. Premier pozostawił ministra na stanowisko, a prezes NBP powiedział, że nie rozważa dymisji.
Autor: msz/klim//zp / Źródło: Reuters