W czwartek w Londynie przywódcy 20 największych gospodarek świata rozpoczną poszukiwanie recepty na kryzys. Choć na razie globalna recesje obchodzi się z Polską stosunkowo łagodnie, a naszych przedstawicieli w Londynie nie będzie, ustalenia szczytu będą niezwykle ważne także dla nas.
Według najnowszej prognozy Banku Światowego, globalna gospodarka odnotuje w tym roku spadek o 1,7 procent. W samej Europie nie brak państw, w których to spowolnienie będzie dramatycznie duże.
Kraje nadbałtyckie - Estonia, Litwa i Łotwa będą miały recesję, która może przekroczyć 10 procent. Oficjalna prognoza rządu Niemiec mówi o spadku o 2,5 procent, ale nie brak ocen, że będzie to nawet 5 procent. Dramat przeżywa Ukraina, gdzie PKB może spaść nawet o 1/4 w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Polska wciąż na plus
Na tym tle Polska prezentuje się wciąż dość stabilnie nawet jeśli będzie u nas wzrost nie przekroczy 1 procenta, mamy szansę być jednym z nielicznych krajów z gospodarką na plusie. - Jesteśmy mniej rozwinięci, mniej zależni od sektora finansowego, mniej otwarci - czyli mniej eksportujemy i ten cały nasz "niedorozwój" pozwala nam rozwijać się szybciej - mówi ekonomista Ryszard Petru.
Nie da się jednak ukryć, że sytuacja u sąsiadów - zwłaszcza w Niemczech - ma duży wpływ na naszą gospodarkę, więc sytuacja naszej gospodarki znacznie zależy od wydarzeń za Odrą. - To nie tylko niższy eksport, który zresztą może zostać zbuforowany przez słabszego złotego, ale także mniejsze inwestycje w sektorze prywatnym, które są wielką niewiadomą - podkreśla Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-trade Brokers. Firmy produkujące na eksport mogą bowiem nie inwestować w rozwój, widząc spadek popytu.
Taka sytuacja niesie ryzyko, że ujemny wzrost gospodarczy dotrze także do Polski. - Jest ryzyko, że zobaczymy tak zwaną techniczną recesję, czyli dwa kolejne kwartały spadku PKB. Ale za wcześnie o tym przesądzać, wciąż mamy szanse na szybszy wzrost - zaznacza Piotr Kalisz, ekonomista banku CitiHandlowy.
Ale rzowój naszej gospodarki zależy oczywiście od sytuacji na świecie. Dlatego również dla Polski ważne są ustalenia szczytu G-20. Tyle, że może być o nie trudno, bo rozbieżności nie brak.
Świat na rozdrożu
Stany Zjednoczone opowiadają się za pakietem stymulującym o wartości 2 procent PKB oraz reformą światowego systemu finansowego, w którym większą rolę spełni Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Europa sugeruje wzmocnienie kapitałowe funduszu, a także zwiększenie roli nadzorów finansowych. A pomoc dla zagrożonych firm chce organizować w zależności od konkretnych potrzeb.
Z kolei Brazylia i Meksyk chcą większego wpływu na światowe instytucje finansowe oraz lepszych informacji o stanie światowych gospodarek. Natomiast Chińczycy opowiadają się za poszukiwaniem nowej waluty rezerwowej świata, która mogłaby zastąpić dolara.
Te rozbieżności poglądów sprawiają, że o sukces szczytu może być trudno. - Być może tylko zostaną wskazane kierunki co do zmiany światowego systemu kursowego, ale nie wierzę w jakieś inne pomysły, które będą rewolucjonizowały nasze spojrzenie na gospodarkę światową - mówi Jacek Wiśniewski z Raiffeisen Bank.
Źródło: TVN CNBC Biznes