Polski złoty rozpoczął tydzień w niezłej kondycji, choć wahania na rynku w stosunku do euro przekraczały 15 groszy w ciągu jednego dnia. Nagłe umocnienie spowodowało oświadczenie prezesa NBP, że bank centralny może interweniować na rynku walutowym. Czy to znaczy, że trend się odwrócił?
O godzinie 13:30 za euro trzeba było zapłacić 4,66 zł, a za franka szwajcarskiego 3,13 zł. Po 14.30 Polska waluta zaczęła się bardzo mocno umacniać. Wszystko to dlatego, że prezes NBP Sławomir Skrzypek wydał oświadczenie, iż polski bank centralny może interweniować na rynku walutowym, bo złoty jest tak słaby, że nie odpowiada to sytuacji gospodarczej Polski. Nie dość tego - podobne oświadczenia wydały banki centralne Czech, Węgier i Rumunii - co świadczy o skoordynowaniu akcji.
Rynek jednak nadal nie wie, jak miałaby wyglądać taka koordynacja polityki. Domysły idą w kierunku funduszu stabilizacyjnego, podobnego do tego, jaki utworzyły Japonia, Chiny i mniejsze kraje azjatyckie, które będą głównymi jego beneficjantami. Fundusz ma nie dopuścić do nadmiernych wahań na rynku walut.
- Taki krok miałby sens w Europie Centralnej, gdyby fundusz był firmowany przez Europejski Bank Centralny - pisze Przemysław Kwiecień z X-Trade Brokers.
Od piątkowego zamknięcia rynku walutowym do wczesnego popołudnia w poniedziałek złoty zyskiwał w stosunku do trzech głównych walut: euro, dolara i franka po siedem groszy. Potem aż do 15 złoty zyskiwał, aż umocnił się do 4,5619 za euro, 3,5592 za dolara i 3,0610 za franka szwajcarskiego. To były dzienne maksima.
Potem jednak spadki na giełdach w USA i silne umocnienie się dolara wobec euro spowodowały spadek wartości złotego. Ale i tak poniedziałek polska waluta zakończyła mocniejsza niż była przed końcem tygodnia.
Rynek się uspokaja
- Myślę, że na wzrost złotego wpływa uspokojenie nastrojów na rynku. Generalnie waluty regionu odrabiają straty, oprócz złotego także węgierski forint i czeska korona - powiedział PAP Robert Kęsicki z Kredyt Banku. Dzieje się tak mimo, że rząd nie sprzedaje kolejnych euro z funduszy europejskich - Nie mam informacji, że Bank Gospodarstwa Krajowego znów działa. To umocnienie jest powolne; myślę, że gdyby BGK wznowił sprzedaż euro, to umocnienie złotego byłoby gwałtowne - dodał. - dodał.
Złotemu także pomaga determinacja z jaką rząd deklaruje starania o wejście do strefy euro. Pełnomocnik Polski ds. wejścia do strefy euro, wiceminister finansów Ludwik Kotecki powiedział w TVN CNBC Biznes, że oficjalne rozmowy w sprawie przystąpienia Polski do mechanizmu ERM2 prawdopodobnie rozpoczną się pod koniec lutego lub na początku marca br. Według niego, Polska powinna wejść do strefy ERM2 najpóźniej w maju albo na początku czerwca br., na razie jednak nie są prowadzone oficjalne rozmowy na ten temat.
- Wypowiedź wiceministra Koteckiego na pewno uspokaja inwestorów, ale w mojej opinii nie jest wiążąca; potwierdza tylko uspokojenie sytuacji na rynku, którą obserwujemy od piątkowego popołudnia. Wtedy złotówka zaczęła odrabiać straty i myślę, że to jest kontynuacja tego trendu - powiedział Kęsicki.
Nordea: Będzie dobrze
Coraz lepsze noty złoty zbiera też za granicą. Według najnowszej prognozy banku Nordea za rok za euro zapłacimy 3,75 zł. To o blisko 1 zł mniej niż obecnie. - Forint, koronę i złotego zyskają w ciągu 12 miesięcy, bo są niedowartościowane. W dłuższym horyzoncie podtrzymujemy opinię, że te waluty się wzmocnią - ocenia Anders Svendsen z Kopenhagi.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu