- Nie chcemy dymisji Aleksandra Grada. Chcemy dymisji premiera - mówi część stoczniowych związkowców. Z pomocą im idzie im były senator PO, który apeluje, by Tusk wybrał jedyne "honorowe" wyjście". A co na to szef rządu? Podobno ma plan B.
Inwestor milczy, pieniędzy nie ma, stoczniowcy nie widzą żadnej nadziei. Ale po tym jak katarski Stichting Particulier Fonds Greenrights nie zapłacił za majątki Stoczni Gdynia i Szczecin, chcą oni by ci, którym nie udało się doprowadzić do transakcji, odpowiedzieli za błędy.
Kto do dymisji?
- Premier powinien wyciągnąć konsekwencje w stosunku do ministra (Aleksadra Grada), który w przypadku stoczni trzykrotnie go okłamał. Dość już tego! - mówił we wtorek przed południem na antenie TVN CNBC Biznes przewodniczący zarządu regionu NSZZ Solidarność Pomorza Zachodniego Mieczysław Jurek.
Ale nie wszystkim związkowcom wystarczą "konsekwencje" wobec ministra Grada. Ewentualna dymisja szefa resortu skarbu nie uspokoi związku zawodowego Stoczniowiec ze Stoczni Gdynia. - Sprawa jest dla mnie prosta: albo te pieniądze będą, albo do dymisji powinien się podać premier Donald Tusk. Bo to premier obiecywał nam, że sprawa z zakupem stoczni przez Katar jest załatwiona, jest ciężko wypracowanym sukcesem. Tutaj wyrzucenie ministra Grada nie wystarczy - zaznacza szef związku Leszek Świętczak.
List do Tuska
W swoich apelach nie jest osamotniony. Z listem-apelem do szefa rządu wystąpił we wtorek Krzysztof Zaremba, były senator PO. - Jako senator z ziemi szczecińskiej (mandat uzyskał stratując z list Platformy - red.) zwracam się do Pana z apelem o podjęcie honorowej decyzji podania się do dymisji, w związku z sytuacją, w jakiej znalazł się polski przemysł stoczniowy. (...) Niestety polityka podporządkowywania ambicjom prezydenckim bieżącego rządzenia Państwem, scedowywania odpowiedzialności tylko na podwładnych, musiała przynieść tak opłakane rezultaty. (...) Dziś mam gorzką satysfakcję, że to, co mówiłem 24 kwietnia opuszczając szeregi PO, sprawdziło się - napisał Zaremba.
W liście zarzucił premierowi "likwidację polskiego przemysłu stoczniowego". - Zrzucanie całej odpowiedzialności na swojego ministra nie wystarczy, pełną odpowiedzialność ponosi Pan, Panie Premierze - ocenia senator.
Nie sprzedawajcie po kawałku
Są też jednak inne apele, niepolityczne. - Teraz za wszelką cenę trzeba utrzymać majątek stoczni. Jego nie wolno porozdzielać i posprzedawać na kawałki, jak to się mówi, że przyjdzie syndyk upadłościowy i będzie po kawałeczku sprzedawał To by oznaczało koniec stoczni - tłumaczył na antenie TVN24 Jan Gumiński z Wolnych Związków Zawodowych Pracowników Gospodarki Morskiej.
Dodał, że informacja o braku wpłaty przez Katarczyków "jest zła, ale spodziewał się negatywnego obrotu sprawy". Mimo to zaznaczył, że związkowcy nie mają jeszcze żadnego scenariusza działań. – Do końca listopada dla pracowników będą wypłaty w związku ze szkoleniami i programem monitorowanych zwolnień. - To co się stało, to porażka rządu Donalda Tuska - konkludował rozgoryczony Gumiński.
Co dalej? - stoczniowcy pytają
Nie wszyscy jego koledzy ze stoczni spodziewali się jednak takiego finału "transakcji" z Katarczykami. - Do ostatniej chwili liczyłem, że wpłata wpłynie, chociaż nieujawnienie przez trzy miesiące inwestora i wiele wątpliwości wokół transakcji, nie dawały wielkich nadziei na pozytywne rozwiązanie - przyznaje Jacek Kantor ze stoczniowej "Solidarności 80" w Stoczni Szczecińskiej Nowa.
On także - podobnie jak Gumiński - uważa, że przebieg sprzedaży stoczni obnażył niemoc rządu. - Jesteśmy zdruzgotani tą sytuacją, nie wiemy co będzie z nami dalej - mówi załamany.
- Odnoszę wrażenie, że strona rządowa uważa, że nic wielkiego się nie stało, ale dla 8 tys. ludzi to dramatyczna sytuacja - dodaje z kolei Krzysztof Fidura z "Solidarności" SSN. - Nie czekamy na dymisję ministra Grada, to już dla nas bez znaczenia - zaznacza.
ŁOs,mkg
Źródło: TVN24, PAP