Bułgarski Korporacyjny Bank Handlowy (KTB), czwarty największy bank w kraju, wstrzymał w piątek płatności i wszelkie operacje bankowe z powodu utraty płynności - poinformował w komunikacie Bułgarski Bank Narodowy.
Na podstawie zawiadomienia przekazanego przez KTB bank centralny ustanowił nad nim specjalny nadzór na okres trzech miesięcy. "Po ogłoszeniu tej decyzji w ciągu trzech miesięcy akcjonariusze zostają pozbawieni praw i w banku mianowani są syndycy" - głosi komunikat banku centralnego.
Rosjanie zainteresowani
Z komunikatu wynika, że mniejszościowy właściciel KTB – rosyjski bank VTB jest zainteresowany renegocjacjami z bankiem centralnym o wsparciu KTB. VTB, którego większościowym udziałowcem jest rosyjski skarb państwa, posiada 9,9 proc. kapitału KTB. Negocjacje z nim, jak poinformowano na konferencji prasowej w banku centralnym, rozpoczynają się natychmiast. Oprócz VTB właścicielem 30 proc. kapitału KTB jest fundusz inwestycyjny z Omanu.
Według danych opublikowanych na stronie banku centralnego KTB posiada aktywy w wys. 7,3 mld lewów (3,65 mln euro). Jest to 8,4 proc. ogólnej kwoty aktywów banków zarejestrowanych w Bułgarii, wynoszącej 86,5 mld lewów (43,25 mld euro).
Działania prokuratury
W ubiegłym tygodniu prokuratura przeszukała biura kilku firm należących do większościowego właściciela KTB Cwetana Wasilewa. W środę prokuratura wszczęła dochodzenie przeciw wiceprezesowi banku centralnego i szefowi wydziału nadzoru bankowego Cwetanowi Gunczewowi pod zarzutem przestępstw służbowych. Chodzi w szczególności o brak kontroli nad działalnością KTB. Przed oddziałami KTB utworzyły się duże kolejki klientów domagających się wycofania ich wkładów. Wkłady do wysokości 100 tys. euro są jednak gwarantowane i mogą być odzyskane ze środków specjalnego funduszu gwarancyjnego. Może on zacząć wypłacać pieniądze 40 dni po ogłoszeniu upadłości banku.
Większym problemem jest los wkładów dużych firm państwowych, m.in. z dziedziny energetyki. Bank KTB od około siedmiu lat obsługiwał konta dużych firm państwowych. W kwietniu ub.r. tymczasowy rząd Marina Rajkowa nakazał, by firmy z udziałem skarbu państwa nie trzymały więcej niż 25 proc. swoich środków w jednym banku, lecz zarządzenie nie było ściśle przestrzegane. Środki te mogą zostać zamrożone, co grozi sparaliżowaniem wielu firm z dziedziny energetyki, w tym Bułgarskiego Holdingu Energetycznego, w skład którego wchodzą spółki państwowe produkujące, dostarczające i przesyłające tranzytem energię elektryczną i gaz ziemny.
Wyjaśnienia
W opublikowanym w piątek oświadczeniu KTB oświadczył, że do obecnej sytuacji doszło po "bezprecedensowej kampanii przeciw bankowi, w którą wciągnięta została prokuratura". KTB sam zwrócił się do banku centralnego o ustanowienie nad nim nadzoru "w celu obrony swoich klientów".
Korporacyjny Bank Handlowy znajduje się od ubiegłego tygodnia w centrum skandalu polityczno-finansowego, który zdaniem obserwatorów był przyczyną rozpadu rządzącej w Bułgarii koalicji. W rezultacie w kraju odbędą się na jesieni przedterminowe wybory parlamentarne. Zdaniem komentatorów kryzys wywołany jest nie tyle niestabilnością wewnątrz koalicji, ile rozłamem w popierających ją kręgach biznesowych. Koalicję tworzą Bułgarska Partia Socjalistyczna i partia tureckiej mniejszości DPS.
Według mediów grupy interesów dotychczas popierające gabinet finansisty Płamena Oreszarskiego poróżniły się na tle rozbieżności finansowych i część z nich wycofała swe poparcie dla rządu. Są to koła zbliżone do biznesmena i posła Deliana Peewskiego związanego z partią DPS, który jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci bułgarskiego życia politycznego. Przez ponad siedem ostatnich lat interesy Peewskiego były ściśle związane z bankiem KTB.
Będzie spokojnie
Według ekspertów bankowych umieszczenie KTB pod specjalnym nadzorem nie powinno zdestabilizować bułgarskiego systemu bankowego, ponieważ KTB nie posiada kredytów zaciągniętych na krajowym rynku międzybankowym.
Wielu analityków ostrzega jednak, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli i zachwiać stabilnością sektora bankowego. Rusłan Stefanow, analityk pozarządowego Ośrodka Badań nad Demokracją, uważa, że przeniesienie konfliktu biznesowego na tę płaszczyznę to niebezpieczny sygnał świadczący o tym, że w państwie "interesy korporacyjne górują nad państwowymi".
Autor: mn//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxchu