Bułgaria nie wejdzie do przedsionka euro, czyli strefy ERM-2. To oznacza, że odsuwa w czasie przyjęcie wspólnej europejskiej waluty z końcem 2012 roku. Tymczasem Estonia zapowiada, że spełnia wszystkie warunki i 1 stycznia 2011 roku euro stanie się jej walutą.
Decyzję o niewchodzeniu w najbliższym czasie do mechanizmu ERM2 ogłosił premier Bojko Borysow. Powód to kiepskie niespełnianie kryteriów z Maastricht: bułgarski deficyt budżetowy 2009 roku wyniósł 3,7 proc. PKB, podczas gdy dopuszczalne jest najwyżej 3,5 proc. Prognozy na ten rok są podobne.
Bułgarski rząd wcześniej zapowiadał wejście w połowie 2010 roku do mechanizmu ERM2 i przyjęcie europejskiej waluty przed końcem swej kadencji, która upływa w połowie 2013 roku. Jednak plany zmieniły stare rachunki. Urzędujący od niespełna roku rząd premiera Borysowa przeliczył na nowo wykonanie zeszłorocznego budżetu i znalazł zaciągnięte przez poprzedników zobowiązania bez pokrycia w państwowej kasie na sumę 2,1 miliarda lewów, czyli równowartość miliarda euro.
Sofia poinformowała Komisję Europejską o wysokości deficytu, a minister finansów ma nadzieję, że skończy się jedynie na wymówkach ze strony Brukseli. Marzenia o euro odsuwa zaś w przyszłość - przynajmniej w tym roku.
Mechanizm ERM2, zwany też "wężem walutowym" polega na ograniczaniu wahań narodowej waluty. Jej kurs nie może wahać się o więcej niż 15 proc. w górę lub w dół w stosunku do ustalonego kursu.
Estonia pewna swego
Tymczasem Estonia jest pewna, że od Nowego Roku stanie się członkiem strefy euro. - Jeśli strefa euro będzie się trzymała własnych reguł, 1 stycznia (2011 roku) dołączymy do niej, bo spełniamy wszystkie kryteria - powiedział niemieckiej agencji dpa prezydent Toomas Hendrik Ilves.
Podkreślił on, że estoński deficyt budżetowy wynosi zaledwie 1,7 proc. PKB, a dług publiczny - 7 proc. PKB. Kryteria z Maastricht dopuszczają 3 proc. deficytu i do 60 proc. zadłużenia.
Źródło: DPA, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia