- Zrywamy negocjacje bo podwyżek nie dostaniemy od pierwszego stycznia - ogłosili związkowcy z Kopalni Budryk. Jak twierdzą, nie mają już zamiaru rozmawiać ani z zarządem kopalni, ani z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Rozmowy zostały zerwane bezterminowo. Związkowcy kontynuują okupację kopalni. Nie byli się w stanie dogadać ani z prezesami swojej kopalni, ani z mediatorem, ani z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Związkowcy zapowiadają kontynuację trwającego od 13 dni strajku, chcą okupować kopalnię także w Sylwestra i Nowy Rok. W zakładzie spędzili już święta.
Górnicy twierdzą, że zarząd kopalni chce doprowadzić do załamania strajku i gra na emocjach ich żon, matek i dzieci. Związkowcy tłumaczą, że ich rodzinom grozi pozostanie bez środków do życia. Protestujący zwrócili się z apelem o wsparcie finansowe.
Natomiast prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Jarosław Zagórowski poinformował, związkowcy zażądali jednorazowej wypłaty w wysokości 8,4 tys. zł i zagwarantowania, że biorący udział w strajku nie poniosą odpowiedzialności.
- Nie jest to do przyjęcia zarówno w JSW, jak i w Kopalni Budryk. Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek przedsiębiorstwa w Polsce, które jest w stanie wytrzymać jednorazową wypłatę w wysokości 8,4 tys. złotych - powiedział prezes JSW, do której "Budryk" został włączony.
Natomiast według związkowców zaproponowana przez nich kwota dodatkowej wypłaty miałaby zbliżyć ich do poziomu płac w całej Spółce. Krzysztof Łabądź z "Sierpnia 80" powiedział dziennikarzom, że związkowcy proponowali różne rozwiązania, które mogłyby zbliżyć obie strony do zawarcia porozumienia. Jak tłumaczył, 8,4 tys. zł w skali roku daje 700 zł miesięcznie, co według niego stanowi różnicę pomiędzy zarobkami w "Budryku", a średnią płacą w JSW.
- Nie przeszarżowaliśmy w żaden sposób. Chcieliśmy rozmawiać merytorycznie - zapewnił Łabądź. Według niego nie oznaczałoby to zrównanie płac ze średnią JSW, a jedynie zbliżenie się do niej.
Natomiast w ocenie prezesa Zagórowskiego, w czasie negocjacji związkowcy zgłaszali coraz bardziej roszczeniowe postulaty. - Te trzy związki reprezentują mniejszość załogi. Na kopalni strajkuje teraz ok. 300 osób [cała załoga liczy 2,4 tys. - red.]. Druga częśc związków zawodowych rozumie ten problem - powiedział Zagórowski.
Jak ocenił prezes, "kilku liderów związkowych prowadzi prywatną wojnę na majątku Skarbu Państwa". Liderzy protestu odrzucają te oskarżenia, mówiąc, że walczą w imieniu wszystkich górników, a liczbę popierających tę formę protestu szacują na ok. 700.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (fot. PAP)