Ceny poniżej 4,5 zł za litr paliwa mogą być niebawem miłym wspomnieniem kierowców. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą wprowadzić nowy podatek, który podbije ceny na stacjach o 25 groszy na litrze. Pierwsze czytanie projektu ustawy wprowadzającej podwyżki ma się odbyć już w środę.
Do tej pory, zgodnie z planami, to w piątek 14 lipca posłowie mieli przyjrzeć się propozycji PiS dotyczącej projektu ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, wprowadzającej nowe opłaty w cenach paliw. Dodatkowa opłata wyniesie 20 groszy na litrze. To, łącznie z podatkiem VAT, podniesie ceny benzyny, oleju napędowego i LPG o 25 groszy.
Obecnie w planach jest, żeby Sejm zaczął pracę nad ustawą o Funduszu Dróg Samorządowych już w środę, czyli dwa dni wcześniej niż planowano.
O wprowadzenie prac nad projektem ustawy o FDS do środowego porządku obrad zawnioskował marszałek sejmu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Wniosek muszą rozpatrzyć i wyrazić na niego zgodę wicemarszałkowi sejmu na czele z marszałkiem. Mają to zrobić w poniedziałek.
Prezes zmienił zdanie?
Wniesiona przez posłów PiS propozycja przeczy nie tylko zapowiedziom partii rządzącej, która obiecywała realizować obietnice bez podnoszenia podatków, ale i słowom samego szefa Jarosława Kaczyńskiego, który kilka lat temu - jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego - domagał się obniżenia akcyzy, aby ceny paliwa były niższe.
W sierpniu 2011 roku, kiedy ceny benzyny przekraczały 5 zł za litr, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej domagał się od ówczesnego premiera Donalda Tuska obniżenia akcyzy na paliwo. Kaczyński mówił wtedy, że ”nie trzeba być kierowcą, by wiedzieć, iż benzyna jest obecnie bardzo droga”, a w jej cenie - jak mówił - około 50 proc. stanowią podatki, m.in. akcyza. - Można ją po prostu obniżyć. Jeżeli się ją obniży, to spadnie także cena benzyny. To jest naprawdę bardzo istotne i trzeba to zrobić. Ja domagam się od Donalda Tuska, żeby to uczynił - podkreślał Kaczyński w 2012 roku. Mimo że politycy PiS w przeszłości wielokrotnie krytykowali podwyżki cen paliw, bo przekładają się one także na wzrost cen innych towarów, dziś Jarosław Kaczyński w sprawie milczy, a posłowie PiS przygotowali projekt ustawy wprowadzający nowy podatek paliwowy.
Wbrew obietnicom
Wprowadzenie nowej opłaty paliwowej będzie sprzeczne także z tym, co w 2011 roku mówiła premier Beata Szydło, deklarując, że jej partia "nie podniesie podatków jeśli wygra wybory". Tę obietnicę powtórzyła zresztą niecały rok temu w sierpniu 2016 roku, kiedy stała już na czele rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Premier @BeataSzydlo w @tvp_info: Podnoszenie podatków nie jest dobrym sposobem na rozwój gospodarczy, dlatego nie będziemy tego robić.
— PrawoiSprawiedliwość (@pisorgpl) 26 sierpnia 2016
Nowa danina
Jednak poselski projekt, którym w piątek zajmie się Sejm, zakłada, że środki finansowe uzyskane z nowego podatku zostaną częściowo przeznaczone na budowę i remonty dróg gminnych oraz powiatowych. Bogdan Rzońca z PiS, składając w Sejmie projekt ustawy, mówił, że "nowa danina w postaci opłaty drogowej" będzie wliczona w cenę paliwa. Dodał, że jest to projekt poselski, a nie rządowy, bo "projekt poselski jest szybszy". - Chcielibyśmy bardzo szybko przez komisję sejmową i przez Sejm przeprowadzić ten projekt ustawy, tak żeby można było jeszcze w tym roku stworzyć ten fundusz i przesłać te pieniądze, które będą w tym funduszu do samorządów, żeby stan infrastruktury się poprawiał - powiedział poseł.
Co zakłada?
Projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych (FDS) zakłada, że ceny paliwa wzrosną o 20 groszy na litrze (wliczając VAT ceny to 25 groszy), a uzyskane w ten sposób pieniądze zasilą dwa fundusze: Krajowy Fundusz Drogowy oraz nowy twór - FDS. Z szacunków twórców projektu ustawy wynika, że opłata w wysokości 20 groszy na litr przyniesie wpływy rzędu około 4-5 mld zł rocznie. W projekcie zaznaczono, że to właśnie nowa opłata będzie głównym źródłem przychodów FDS. Odczują ją głownie kierowcy tankujący zarówno benzynę, ropę, jak i gaz LPG, ale nie tylko, bo wyższe ceny transportu oznaczają również podwyżkę cen wielu towarów i usług.
Autor: msz/ms / Źródło: tvn24bis.pl, PAP