Nowa opłata paliwowa ma podnieść ceny benzyny, ropy i gazu o 20 groszy na litrze plus VAT. - Wszystko, co jest przymusowe, ma charakter podatku - mówił w TVN24 Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Dodał też, że już teraz większość składników ceny paliwa to podatki. - Na pewno właściciele stacji paliw przerzucą ten koszt na kierowców - ocenił Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha mówił w TVN24, że nowa opłata drogowa, której wprowadzenia chcą posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jest de facto nowym podatkiem.
Nowy podatek?
- Wszystko, co jest przymusowe, ma charakter podatku - mówił Andrzej Sadowski i dodał, że pieniądze na budowę dróg można też pozyskać np. z redukcji wydatków biurokratycznych w Polsce. - Propozycja nowego podatku do paliw jest propozycją biurokracji, która chce utrzymać status quo i chce utrzymać dotychczasowy poziom wydatków i dokładać kolejne podatki. Skoro obecny rząd dokonuje przeglądu kadr w różnych instytucjach, to warto, aby dokonał też przeglądu samych instytucji administracyjnych i zobaczył, że kilka z nich jest zupełnie niepotrzebnych - dodał. Gość TVN24 podkreślił, że nie ma znaczenia, czy inicjatywa wprowadzenia nowej opłaty paliwowej wychodzi od posłów PiS czy rządu. - Jeśli dojdzie do uchwalenia kolejnego podatku z przeznaczeniem na drogi, to będzie to znak, że partia rządząca jest zakładnikiem biurokracji, która każdy rząd popychała do podwyższania podatków - mówił Sadowski.
Niskie ceny paliw
Sadowski przypomniał też, że już teraz większość składników ceny paliwa to podatki. - Cena paliwa nie jest najważniejszym tego, co płacimy finalnie, tankując paliwo na stacjach - mówił Sadowski i dodał, że na cenę ma też wpływ poziom wyceny ropy naftowej na rynkach surowcowych. - Im niższe ceny, tym mniej płacimy - dodał. Jego zdaniem rząd powinien przestać traktować paliwa jako główne źródło zasilania budżetu. - Powinien doprowadzić do tego, aby cena paliwa była niska, a w Polsce rozkwitły mniejsze firmy. Z rozwoju gospodarczego opartego o niskie ceny paliwa można uzyskać więcej niż z samego opodatkowania paliwa - wyjaśnił Sadowski.
Gość TVN24 mówił również, że nowa opłata paliwowa może sprawić, że paliwo stanie się atrakcyjnym towarem do przemycania.
- Tam, gdzie jest duży udział podatków niezależnie od tego, czy to paliwa, czy wyroby tytoniowe, tam jest wysoka "premia" za niezapłacenie tych wszystkich podatków - mówił Sadowski i dodał, że towary objęte dużą ilością danin są atrakcyjne dla przemytników. - Tam, gdzie były niższe podatki, np. na alkohol, to ustawał przemyt, a rosła krajowa produkcja. To dowód na to, że można uzyskać więcej dla budżetu, obniżając podatki - dodał.
Na lokalne drogi
Adrian Furgalski, ekspert rynku transportowego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, mówił, że obecnie różnego rodzaju podatku stanowią około 55 proc. ceny paliwa. - Osoby, które prowadzą stacje paliw, zawsze podkreślają, że na paliwie się nie zarabia. Marża jest niewielka i wynosi 2-3 proc. Jeżeli teraz paliwo podrożeje o 25 groszy na litrze, to na pewno właściciele stacji paliw przerzucą ten koszt na kierowców - mówił Furgalski i dodał, że słusznym założeniem jest zwiększenie finansowania na drogi lokalne. - Z nowego podatku do samorządów ma trafić 2 mld zł, ale projekt ustawy likwiduje program tzw. schetynówek, czyli "na czysto" do samorządów trafi tylko 1 mld zł. To kropla w morzu potrzeb. Hasło pomocy samorządom jest słuszne, bo około połowa dróg gminnych i powiatowych jest w złym stanie, ale - jak widać - państwo chce większość pieniędzy wyciągnąć na drogi krajowe - mówił Furgalski.
Program "schetynówek" to dofinansowanie dróg lokalnych z dotacji celowych budżetu, ustanowione w 2008 r. przez ówczesnego szefa resortu spraw wewnętrznych Grzegorza Schetynę.
Opłata paliwowa
Projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych (FDS) posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli w Sejmie w czwartek. Poselska inicjatywa zakłada, że ceny paliwa wzrosną o 20 groszy na litrze (wliczając VAT ceny to 25 groszy), a uzyskane w ten sposób pieniądze zasilą dwa fundusze: Krajowy Fundusz Drogowy oraz nowy twór - FDS, z którego finansowane będą budowy i przebudowy dróg lokalnych (gminnych i powiatowych) oraz mostów na drogach wojewódzkich. Z szacunków twórców projektu ustawy wynika, że opłata w wysokości 20 groszy na litr przyniesie wpływy rzędu około 4-5 mld zł rocznie. W projekcie zaznaczono, że to właśnie nowa opłata będzie głównym źródłem przychodów FDS. Odczują ją głownie kierowcy tankujący zarówno benzynę, ropę, jak i gaz LPG, ale nie tylko, bo wyższe ceny transportu oznaczają również podwyżkę cen wielu towarów i usług.
Autor: msz/ms / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock