Składki na ubezpieczenie OC kierowców znów mogą wzrosnąć. Tym razem nie z powodów ekonomicznych, a z przyczyn prawnych. Może tak się stać, jeśli Sąd Najwyższy ogłosi, że cierpienie i pogorszenie standardu życia rodzin osób ciężko okaleczonych w wypadkach drogowych powinny być rekompensowane z ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej sprawcy wypadku.
Pierwsze prawomocne wyroki w takich sprawach już zapadły. Na przykład w ubiegłym roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zobowiązał ubezpieczyciela OC sprawcy wypadku do wypłaty zadośćuczynienia dzieciom ojca, który wskutek wypadku drogowego, choć przeżył, to stracił kontakt z otoczeniem. Sąd przyznał dzieciom zadośćuczynienie "z tytułu naruszenia dobra osobistego w postaci więzi emocjonalnej łączącej osoby bliskie". W imieniu sprawcy wypadku zapłaci je ubezpieczyciel.
Są jednak sądy, które w podobnych sprawach odmawiają zadośćuczynień. Uznają, że szkody w wypadkach drogowych ponoszą wyłącznie sami poszkodowani, a ich bliscy - choćby do końca życia musieli opiekować się sparaliżowanym krewnym - już nie. Bo więź rodzinna i emocjonalna, zdaniem niektórych sądów, nie jest w polskim prawie dobrem osobistym.
Niekonsekwencja
Orzeczenia sądów w podobnych sprawach są w Polsce bardzo różne. Dlatego Rzecznik Finansowy (instytucja państwa powołana do obrony praw kredytobiorców, ubezpieczonych i innych klientów instytucji finansowych) złożył wniosek do Sądu Najwyższego, aby ten wydał sądom powszechnym wytyczne, jak orzekać w podobnych sprawach. W języku prawniczym nazywa się to "wnioskiem o ujednolicenie orzecznictwa". Rzecznik Finansowy, czyli Aleksandra Wiktorow we wniosku do Sądu Najwyższego nie ukrywa, które dotychczas ogłoszone wyroki uważa za słuszne i sprawiedliwe.
"Bliscy poszkodowanego, który wymaga długotrwałej i intensywnej opieki, współuczestniczą w jego cierpieniu. Zostają skazani na stałą obawę o jego zdrowie i los, a jednocześnie pozbawieni realnej możliwości budowania, pielęgnowania i kształtowania prawidłowych relacji rodzinnych (...). Bliskim osoby, która w wyniku deliktu, doznała poważnego uszczerbku na zdrowiu, powodującego faktyczne zerwanie, lub poważne ograniczenie więzi rodzinnych, przysługuje roszczenie o zapłatę zadośćuczynienia" - pisze Aleksandra Wiktorow we wniosku do Sądu Najwyższego.
Rzecznik zauważa również, że o ile stosunkowo często sądy przyznają zadośćuczynienia z polis OC szpitali rodzinom żyjących ofiar błędów medycznych, o tyle bliscy poszkodowanych w wypadkach samochodowych rzadko mogą liczyć na podobne potraktowanie przez sądy.
Tymczasem, zdaniem Wiktorow, również w przypadku polis posiadaczy pojazdów odpowiedzialność ubezpieczyciela powinna sięgać tak daleko, jak odpowiedzialność cywilna ubezpieczonego, czyli mówiąc wprost - zaspokajać wszystkie legalne roszczenia wynikające ze zdarzenia drogowego.
Czy będą podwyżki cen polis?
Sprawa z wniosku rzecznika została w ostatnich dniach zarejestrowana w Sądzie Najwyższym, otrzymała sygnaturę sprawy i czeka na wyznaczenie terminu rozprawy.
Trudno przewidywać, co może orzec skład sędziowski, ale mając na uwadze postanowienia dyrektyw komunikacyjnych Unii Europejskiej i orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, można uznać, że najprawdopodobniej Sąd Najwyższy przychyli się do wniosku rzecznika. Ale równie dobrze może go odrzucić.
Gdyby Sąd Najwyższy odrzucił wniosek rzecznika, wszystko zostałoby po staremu,, czyli prawo do odszkodowania i zadośćuczynienia z polisy OC sprawy wypadku mieliby tylko bezpośrednio poszkodowani.
Sytuacja skomplikuje się, gdy Sąd Najwyższy orzeknie po myśli Rzecznika Finansowego. Wtedy z roszczeniami do ubezpieczycieli ustawią się nie tylko kolejki poszkodowanych w wypadkach, ale również członków rodzin najciężej okaleczonych żyjących ofiar zdarzeń drogowych.
Jeżeli po pieniądze zgłosi się więcej chętnych, to skądś ubezpieczyciele będą musieli je wziąć. A zatem najprawdopodobniej podwyższą ceny, co dla wielu kierowców dotkniętych potężnymi ubiegłorocznymi podwyżkami, wydaje się perspektywą trudną do wyobrażenia, a zwłaszcza zaakceptowania.
- Oczywiście liczymy się z taką ewentualnością jak wzrost składek za OC komunikacyjne - mówi portalowi tvn24bis.pl Marcin Jaworski z Biura Rzecznika Finansowego. - Jednak kierowcy narzekający na wysokie ceny OC powinni pamiętać, że w każdym momencie mogą stać się ofiarą wypadku. W takiej sytuacji chcieliby mieć gwarancję, że ich bliscy otrzymają odpowiednią rekompensatę za naruszenie dobra osobistego w postaci więzi emocjonalnej łączącej osoby bliskie - wyjaśnia.
Ostrożnie do wniosku rzecznika podchodzi branża ubezpieczeniowa. Mimo wielu prób nie udało nam się nikogo z ubezpieczycieli namówić do oszacowania, o ile mogą wzrosnąć składki.
- Na tym etapie trudno konkretnie przewidywać ewentualne zmiany w wysokości składek. Poczekajmy na uchwalę Sądu Najwyższego i jej uzasadnienie. Dostosują się do niej sądy. Dostosuje się również rynek ubezpieczeń - mówi nam Dorota Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Biuro Rzecznika Finansowego próbuje uspokajać, że ewentualny wzrost składek nie powinien być znaczący, bo i sytuacje, w których w wyniku wypadku ktoś staje się niezdolny do samodzielnego życia, są znacznie rzadsze niż miliony zwykłych stłuczek, do których dochodzi każdego roku na polskich drogach. To one generują największe koszty po stronie ubezpieczycieli.
- Zakładając, na razie teoretycznie, że Sąd Najwyższy podejmie uchwałę zgodną z wnioskiem Rzecznika Finansowego, to ewentualny wzrost składek nie powinien być drastyczny. Tego typu przypadki nie mają charakteru masowego. Dodatkowo roszczenie którego dotyczy zapytanie ma charakter jednorazowy - mówi Marcin Jaworski.
Uchwała Sądu Najwyższego wszystkiego nie załatwi
W jednym ubezpieczyciele i Rzecznik Finansowy są zgodni. Obecne przepisy kodeksu cywilnego i ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych są na tyle niejasne, że jedne sądy rozumieją je na korzyść, a inne na niekorzyść poszkodowanych w wypadkach drogowych. Trzeba więc zrobić z tym porządek.
- Istotne jest zapewnienie przewidywalności co do możliwych roszczeń w takiej sytuacji. Na dziś spotykamy się z sytuacjami, gdzie wyroki dotyczą bardzo podobnych stanów faktycznych, a orzeczenia są diametralnie różne. W jednym wypadku mamy np. 80 tys. zł zadośćuczynienia, a w innym sąd odrzuca podobne roszczenie - wylicza specjalista z Biura Rzecznika Finansowego.
Branża ubezpieczeniowa zauważa przy tym, że ewentualna uchwała Sądu Najwyższego, jak mają orzekać w sprawach bliskich osób poszkodowanych w wypadkach, uporządkuje sytuację, ale tylko częściowo.
- Należy jednak pamiętać, że uporządkuje ona orzecznictwo, a nie prawo. Tymczasem jasne powinny być przede wszystkim przepisy. Wtedy nie trzeba byłoby ujednolicać zasad orzecznictwa. Obowiązujące przepisy jasne nie są. Branża ubezpieczeniowa od lat apeluje o uchwalenie przejrzystego prawa, z którego będzie wynikać, jakie świadczenie, za jaką szkodę należy się poszkodowanym czy uprawnionym - mówi Dorota Fal z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
To akurat nie nowość. Ubezpieczyciele od dawna domagają się, aby wartość poszczególnych niematerialnych szkód (rozstrój zdrowia, ból, cierpienie) ustawodawca zamknął w określonych wartościach wyrażonych w powszechnie obowiązujących tabelach.
Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą, że owszem rozjaśniłoby ono sytuację, ale też związało sądom ręce i ograniczyło swobodę orzekania. Niematerialne szkody zaś są na tyle indywidualną sprawą, że nie da się ich zamknąć w najdoskonalszych nawet tabelach.
Autor: jp/gry / Źródło: tvn24bis.pl