Ceny samochodów systematycznie rosną. Z danych zebranych przez Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że na koniec lipca 2020 roku średnia cena sprzedaży nowego samochodu osobowego wynosiła 121 804 złotych i była wyższa o 11,4 procent od tej sprzed roku.
Jak informuje Samar, dane z ostatnich trzech lat wyraźnie pokazują, że to właśnie w 2020 roku ceny rosły w najszybszym, dwucyfrowym tempie, podczas gdy w latach 2019/2018 wzrosty miesięczne nie przekraczały 6 proc.
"Walka z emisją CO2 trwa i jeżeli zachowany zostanie trend z ostatnich lat, w grudniu średnia cena sprzedaży może zbliżyć się do - wydawać by się mogło absurdalnej - kwoty 140 tys. zł. Mogą się też do tego przyczynić rejestracje dealerskie, spodziewane przed końcem roku, a związane z dalszym zaostrzaniem restrykcji dotyczących emisji CO2 od stycznia 2021 roku" - czytamy w raporcie.
Ile potrzeba pensji?
Jak wygląda porównanie średnich cen nowych samochodów na polskim rynku i naszych statystycznych wynagrodzeń? Jak podkreśla Samar, w tym przypadku są dwie konkluzje: dobra i zła.
"Choć ceny rosną, rosną też średnie wynagrodzenia, przynajmniej te oficjalnie podawane dla sektora przedsiębiorstw przez Główny Urząd Statystyczny" - podano w raporcie.
Z drugiej strony tempo wzrostu wynagrodzeń jest niemal identyczne jak cen samochodów. Oznacza to, że nie rośnie siła nabywcza wynagrodzeń. "W styczniu 2018 roku na zakup nowego samochodu osobowego w średniej cenie przysłowiowy Kowalski potrzebował blisko 31 pensji, czyli wynagrodzenia za 2 lata i 7 miesięcy pracy. W lipcu 2020 roku na taki zakup potrzebuje pracować o jeden miesiąc dłużej" - zaznacza Instytut.
Największe wzrosty
Jeżeli chodzi o auta, które w największym stopniu wpływają na wzrost średniej ceny na rynku to listę marek otwiera smart. Jego średnia cena sprzedaży wzrosła aż o 84,6 proc. Jest to oczywiście związane z wycofaniem z oferty silników spalinowych i zastąpieniem ich elektrycznymi - wyjaśnia Samar.
Drugie miejsce zajmuje Porsche (+20,5 proc.). Głównym powodem wzrostu ceny samochodów tego producenta jest coraz popularniejszy, a drogi model Cayenne Coupe (ceny od 411 tys. zł.), którego pierwsze rejestracje pojawiły się pod koniec 2019 roku.
W pierwszej dziesiątce znajdują się ponadto trzy marki należące do koncernu PSA - DS (3. miejsce, +19,7 proc.), Peugeot (9. miejsce, +9,8 proc.) oraz Opel (10. miejsce, +9,5 proc.). Powód? Jak tłumaczy Samar, francuski koncern konsekwentnie realizuje politykę zwiększania rentowności kosztem wielkości sprzedaży. Poza DS, wszystkie pozostałe w grupie marki odnotowują spadki rejestracji bardziej drastyczne niż średnia dla całego rynku.
Duży wzrost cen dotyczy również Subaru (4. lokata na liście, +13,2 proc.), co jest bezpośrednio związane z wprowadzeniem do oferty droższych wersji hybrydowych w popularnych modelach. Na miejscach 5-7 uplasowały się marki premium, kolejno BMW (+12,6 proc.), Bentley (+12,4 proc.) i Lamborghini (+11,8 proc.), a tuż za nimi Mazda (8. miejsce, +10,5 proc.).
Samar zwraca uwagę, że japoński producent jako jeden z pierwszych oficjalnie zakomunikował, że w związku z nadchodzącymi restrykcjami dotyczącymi emisji CO2 podniesie ceny swoich samochodów.
Listę modeli o największej dynamice wzrostu średniej ceny sprzedaży otwierają te, w których wyeliminowano napęd spalinowy na rzecz elektrycznego: Skoda Citigo (+118,6 proc.), smart forfour (+94,9 proc.) oraz smart fortwo (+76,5 proc.).
Na czwartej pozycji znalazł się Peugeot 2008. Nowa generacja tego modelu należy do czołówki najdroższych aut w segmencie (ceny od 84 400 zł). Pierwszą piątkę zamyka Subaru Impreza z wyraźnie droższym układem hybrydowym. W czołówce znalazły się jeszcze: Mazda MX-5 (+31,3 proc.), DS3 (+30,3 proc.), Subaru XV (+25,9 proc.), Opel Corsa (+23,1 proc.) oraz wspomniane wcześniej Porsche 718 (+21,0 proc.).
Źródło: Samar