- Jeżeli dwa samochody mają taką samą pojemność silnika oraz taką samą normę emisji spalin, to mniejszą akcyzę powinien zapłacić właściciel starszego samochodu. To bardzo ważny element, który dostosowuje wysokość podatku do możliwości podatników – powiedział wiceminister finansów Wiesław Jasiński. Wyjaśnił, że ministerstwo finansów spotkało się z zarzutami nieuwzględniania prawa unijnego, dlatego uzupełniło reformę akcyzy na samochody o dodatkowy czynnik.
W związku z pojawiającymi się zarzutami, że dotychczasowe propozycje zmian w akcyzie na samochody nie uwzględniają prawa unijnego, ministerstwo finansów uzupełniło je o tzw. współczynnik deprecjacji - poinformował wiceminister Jasiński. Propozycje zmian w akcyzie uzależniały kwotowe stawki podatku od pojemności silnika i wieku pojazdu, tożsamego z określoną normą emisji spalin.
Informacja w tej sprawie została przekazana senatorom podczas wtorkowego posiedzenia połączonych komisji: ustawodawczej, infrastruktury oraz budżetu i finansów publicznych.
- Wypracowujemy ciągle ostateczną propozycję zmian w akcyzie na rejestrowane po raz pierwszy samochody – poinformował w czwartek Jasiński.
Zmiana przepisów
Wyjaśnił, że chodzi o współczynnik obniżający akcyzę wraz z wiekiem pojazdu, co uwzględnia utratę wartości samochodu z czasem. - Jeżeli dwa samochody mają taką samą pojemność silnika oraz taką samą normę emisji spalin, to mniejszą akcyzę powinien zapłacić właściciel starszego samochodu. To bardzo ważny element, który dostosowuje wysokość podatku do możliwości podatników – poinformował. Rozwiązanie takie sprawdziło się na Węgrzech. Zaznaczył, że propozycja ta wynika także z analizy niekorzystnego dla Polski orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie naszych przepisów akcyzowych od samochodów sprowadzanych z innych krajów Unii.
Propozycja stawek
Według niego ostatnio publikowane tabele nowego podatku akcyzowego nie są ostateczne. Były roboczymi materiałami, które m.in. miały wyjaśnić funkcjonowanie mechanizmu deprecjacji.
- Weryfikujemy wyliczenia z założeniem współczynnika deprecjacji. Może się zdarzyć, że przedstawimy kilka propozycji łącznie z taką, która nie jest związana ze współczynnikiem deprecjacji, wtedy legislatorzy senaccy zdecydują, które rozwiązanie lepiej zaproponować – powiedział. Zapewnił, że intencją jest wypracowanie rozwiązania, które pozwoli utrzymać poziom opłat na najpopularniejsze samochody przy równoczesnym wyeliminowaniu nadużyć oraz podniesieniu bezpieczeństwa i uzyskaniu korzyści ekologicznych.
- W przypadku małego samochodu – o pojemności 1,2-1,6 litra do 10 lat, wartości te będą bardzo zbliżone do obecnych. W niektórych przypadkach te stawki mogą być nawet nieco niższe” – podkreślił.
Wpływy do budżetu
Jasiński mówił, że nowa konstrukcja podatku nie może doprowadzić do strat budżetu.
- Myślę, że może zyskać, ale sama zmiana nie ma absolutnie na celu zapewnienia budżetowi dodatkowego miliarda złotych, półtora, czy dwustu milionów. Nasza propozycja będzie neutralna dla budżetu, choć zakładam, że jeśli podatnik będzie z góry wiedział ile ma zapłacić akcyzy przestanie szukać szarej strefy. To uszczelni system – powiedział. Poinformował, że skutki budżetowe dla poszczególnych wariantów zostaną wyliczone do czasu kolejnego posiedzenia senackiej komisji, która ma zająć się zmianami 29 listopada. - Zarówno my, jak i senatorowie myślimy o tym, jak niwelować szarą strefę związaną ze sprowadzaniem samochodów – podkreślił Jasiński.
Sprowadzanie aut
W środę w Sejmie wiceminister Jasiński mówił odpowiadając na pytania posłów, że uszczuplenia w akcyzie od sprowadzanych samochodów o pojemności silnika powyżej 2 litrów mogą sięgać 400 mln zł rocznie. Zaznaczył, że nieprawidłowości dotyczą najczęściej takich właśnie aut. Wskazał, że z analiz wynika, iż w przypadku pojazdów o pojemności silnika poniżej 2 litrów nie odnotowano znaczących różnic między wartością rynkową aut, a wartością wskazywaną w deklaracjach.
- Zaniżanie podstawy opodatkowania jest szczególnie częstym procederem w przypadku samochodów o pojemności silnika powyżej 2 litrów, gdyż stawka akcyzy w tym przypadku wynosi 18,6 proc. wartości pojazdu - powiedział wiceminister. Dodał, że akcyzę na takie samochody podniósł rząd PO-PSL w 2009 r. z 13,6 proc.
Akcyza na samochody
Aby zobrazować skalę nieprawidłowości Jasiński posłużył się przykładem audi A6 o pojemności silnika 3 litrów z 2004 r. (to średni wiek sprowadzanych przez Polaków samochodów). Dla takiego samochodu przeciętna wartość wskazywana w deklaracjach akcyzowych wynosi 13,9 tys. zł, a podatek ok. 2,6 tys. zł. Tymczasem, jak mówił wiceminister, wartość rynkowa takiego pojazdu to 30,7 tys. zł. Od takiego samochodu należałoby zapłacić podatek w wysokości ok. 5,7 tys. zł, czyli ok. dwa razy więcej niż zwykle się płaci. Wiceminister zaznaczył, że w przypadku niektórych marek skala zaniżania akcyzy jest jeszcze większa, ale średnio akcyza płacona wynosi ok. 50 proc. należnej. Z danych MF wynika, że dochody z tytułu rejestrowanych samochodów w 2015 r. wyniosły ok. 1,8 mld zł w 2015 r., a pojazdy po pojemności powyżej 2 l stanowią ok. 10 proc. liczby wszystkich pojazdów, które są nabywane wewnątrzwspólnotowo. Są jednak one odpowiedzialne za ok. 45 proc. dochodów akcyzowych z tego tytułu. Zdaniem Jasińskiego zmiany w akcyzie powinny uwzględniać to, że Polska jest największym importerem starych samochodów w Europie, co przekłada się na bezpieczeństwo na drogach i zanieczyszczenie środowiska. - Chodzi o taką konstrukcję podatku akcyzowego, który będzie uwzględniał inne czynniki, niż te, które dotychczas są uwzględniane. W tę stronę idzie senacki projekt zmian w ustawie o podatku akcyzowym od samochodów, aby uwzględniony był na przykład tzw. czynnik ekologiczny, środowiskowy" - tłumaczył Jasiński. Wskazał na tzw. normy euro, co wiąże się z wiekiem pojazdu i pojemność silnika.
Od stycznia wzrośnie akcyza na używane samochody. Jak duże mogą być podwyżki?
Autor: MS / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock