Sobotnia śmierć pod kołami pociągu w Ursusie daje do myślenia mieszkańcom dzielnicy, ale są tacy, którzy nadal nielegalnie przechodzą przez tory na wysokości ul. Falskiego. Robią to, bo w płocie są po prostu dziury, a do przejścia przy stacji Ursus mają kilkaset metrów.
Sobota, godz. 7 rano - pociąg Kolei Mazowieckich relacji Skierniewice-Dęblin potrącił śmiertelnie mężczyznę, który przechodził przez tory w niedozwolonym miejscu - poinformował tvnwarszawa.pl Jan Telecki z PKP PLK. W ciągu kilku godzin pod informacj na ten temat pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy.
"Ludzie przechodzą przez siatki"
Internauci mówili wprost: to niebezpieczne miejsce i często dochodziło tam do wypadku.
Nasz reporter pojechał w niedzielę na miejsce, żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja. - Na wysokości ulicy Falskiego, w płocie odgradzającym ulicę od torów są zerwane przęsła w stalowym płocie, a tuż obok rozerwana siatka - mówi Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.
Wolą ryzykować
Długo nie musiał czekać, żeby się przekonać, że z przejścia nadal korzystają mieszkańcy Ursusa. - W ciągu pół godziny przeszło przez tory w nielegalny sposób kilka osób - informuje Zielński. - Z drugiej strony wychodzili na wysokości ulicy Prażmowskiej - dodaje.
Choć do przejścia podziemnego przy stacji Ursus mają kilkaset metrów, wolą ryzykować przechodząc przez tory na skróty.
ran//ec