Dzieci mogą oddychać powietrzem gorszej jakości niż dorośli. Wynika to z faktu, że ich drogi oddechowe znajdują się na wysokości rur wydechowych samochodów, czyli w miejscu, gdzie stężenie zanieczyszczeń jest największe. Jak podkreślili eksperci, ciągła ekspozycja na niezdrowe powietrze stanowi złamanie praw dzieci.
Pogoda w poniedziałek rano zachęca do spacerów, a w sporej części kraju słońce ma nam towarzyszyć przez cały dzień. Spędzanie czasu na świeżym powietrzu, szczególnie w mieście, może wiązać się jednak z ekspozycją na zanieczyszczenie powietrza. Jest ono szczególnie niebezpieczne dla dzieci, i to nie tylko ze względu na fazę intensywnego rozwoju, w jakiej znajdują się ich organizmy.
Prawo do czystego powietrza
Jak wyjaśnił w rozmowie z TVN24 Tadeusz Zielonka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, podczas spacerów często nie zwracamy uwagi na to, że podczas spacerów twarze dzieci znajdują się mniej więcej na tym samym poziomie, co rury wydechowe samochodów. "My metr wyżej mamy zupełnie inne stężenie zanieczyszczeń" - dodał. Miejski smog jest dla dzieci szczególnie niebezpieczny.
- Mają zaburzenia koncentracji, zaburzenia pamięci (...) dotyczyło to matematyki i języków obcych - tłumaczył Zielonka. - Te dzieci nie osiągały odpowiednich wyników w szkole tylko dlatego, że samochody przytruły im umysł.
Badania dotyczące wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdolność uczenia się i koncentrację zostały przeprowadzone w różnych zakątkach świata, od Indii i Pakistanu, przez stany Zjednoczone, po Europę - są one planowane również w Polsce. Wszystkie z nich pokazały, że dzieci uczące się szkołach, gdzie poziom zanieczyszczeń był wyższy, osiągały gorsze wyniki w nauce niż ich rówieśnicy z czystszych okolic.
Według fundacji "Rodzic w mieście", ciągłe narażenie na zanieczyszczenia to łamanie praw dzieci - konkretnie ich prawa do oddychania zdrowym, czystym powietrzem. - Czyste powietrze należy się nam wszystkim, również dzieciom - dodał Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Szkoła bez smogu
W rozwiązaniu problemu mogą pomóc zmiany w podejściu do projektowania przestrzeni miejskich. W wielu krajach, w tym w Wielkiej Brytanii, w tym celu wprowadzone zostały tzw. "szkolne ulice".
- Zarówno ulica dojazdowa, jak i całe otoczenie [szkoły - przyp. red.], powinno być miejscem przyjaznym dla dzieci. Oznacza to, że powinno być wolne od spalin i hałasu samochodowego i pozwalać dzieciom na samodzielną, bezpieczną drogę do szkoły - wyjaśniła Agnieszka Krzyżak-Pitura z fundacji "Rodzic w mieście"
Podobne inicjatywy zaczynają pojawiać się także w Polsce, w tym w Warszawie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock