Smog może odpowiadać za prawie milion martwych urodzeń rocznie - wynika z badania naukowców ze Stanów Zjednoczonych i Chin, którzy przeprowadzili swoją analizę w 137 krajach. Jak podkreślił Tao Xue z Uniwersytetu Pekińskiego, "ze względu na powszechną ekspozycję, zanieczyszczenie powietrza to jeden z najważniejszych czynników" prowadzących do zgonów płodów.
Naukowcy już wcześniej doszli do wniosku, że smog zwiększa ryzyko martwego urodzenia, ale opublikowane 29 listopada na łamach "Nature" badanie jest pierwszym, w którym pochylono się nad liczbą śmierci płodów - opisuje "Guardian". Zespół naukowców stwierdził, że prawie połowa martwych urodzeń może być związana z narażeniem na cząsteczki PM2,5. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) to najbardziej szkodliwe dla człowieka zanieczyszczenie atmosferyczne, które dociera do układu oddechowego i krwionośnego. Pochodzi głównie ze spalania paliw kopalnych.
Badaniem objęto 137 krajów w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej, gdzie wskaźnik martwych urodzeń jest wysoki. Niemal wszystkie matki biorące udział w badaniu były narażone na poziom pyłu PM2,5 powyżej rocznego limitu zalecanego przez WHO, czyli pięć mikrogramów na metr sześcienny (do ubiegłego roku było to 10 µg/m³). W 2015 r. w krajach, których dotyczyło badanie, odnotowano 2,09 miliona martwych urodzeń, przy czym przyczynę 950 tysięcy zgonów płodów (około 45 procent) można przypisać zawartości PM2,5 powietrzu powyżej zalecanego poziomu - poinformowali badacze.
Odsetek martwych urodzeń, które tłumaczone są wysokim stężeniem PM2,5, był najwyższy w Pakistanie, Indiach, Nigerii i Chinach. Stwierdzono również, że wzrost poziomu PM2,5 o około 10 µg/m³ wiązał się z 11-proc. wzrostem ryzyka martwego urodzenia.
Całkowita liczba martwych urodzeń na świecie spadła z 2,31 mln w 2010 roku do 1,93 mln trzy lata temu. Może to wynikać z wysiłków mających na celu poprawę jakości powietrza w niektórych krajach, w tym na przykład w Chinach - wskazano. Spadku nie widać jednak w około połowie krajów o niskich i średnich dochodach, takich jak na przykład Pakistan, Indie i Nigeria.
Autor badań Tao Xue z Uniwersytetu Pekińskiego podkreślił, że "ze względu na powszechną ekspozycję na zanieczyszczenie powietrza, to jeden z najważniejszych czynników przyczyniających się do martwych urodzeń na świecie".
"Czynniki środowiskowe są zwykle niewidoczne"
Jak zaznaczono, "zrealizowanie celów Światowej Organizacji Zdrowia dotyczących jakości powietrza mogłoby zapobiec znacznej liczbie martwych urodzeń". "Obecnie wysiłki zapobiegające martwym urodzeniom skupiają się na poprawie usług medycznych, ale w porównaniu z klinicznymi czynnikami ryzyka, te środowiskowe są zwykle niewidoczne" - dodano.
Zespół naukowców stwierdził również, że "martwym urodzeniom może zapobiec polityka czystego powietrza uchwalona w niektórych krajach, a także stosowanie środków ochrony osobistej przez kobiety w ciąży, takich jak noszenie masek antysmogowych, używanie oczyszczaczy powietrza, unikanie wychodzenia na zewnątrz w przypadku złej jakości powietrza".
Smog może powodować "nieodwracalne uszkodzenia zarodka"
Nie jest jeszcze jasne, w jaki sposób smog może przyczyniać się do martwych urodzeń. Naukowcy podkreślają jednocześnie, że cząsteczki pyłu zawieszonego dostające się do łożyska mogą prowadzić do "nieodwracalnych uszkodzeń zarodka" i negatywnie wpływać na samo łożysko. Szkodliwy pył może również ograniczać zdolność organizmu matki do przekazywania tlenu do płodu.
Cząsteczki pyłu zawieszonego po raz pierwszy zostały wykryte w łożyskach w 2018 roku. Naukowcy od tego momentu ściśle wiązali zanieczyszczenie powietrza z częstymi poronieniami, przedwczesnymi porodami, niską urodzeniową masą ciała i zaburzeniami w rozwoju mózgu dzieci.
Badanie ukazało się niedługo po tym, jak poinformowano o znalezieniu cząsteczek sadzy we krwi pępowinowej i w narządach płodów.
Źródło: The Guardian, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock