Ostatnie dni przyniosły w Polsce wyczekane opady deszczu. Jest to szczególnie istotne w tym roku, gdy rośliny zostały osłabione przez suszę i przeplatankę dużego ciepła i zimna. Jak opowiadał na antenie TVN24 meteorolog Michał Brennek, przez zmiany klimatyczne w przyszłości może czekać nas więcej takich kontrastów.
Nad Europą Środkową od kilku dni znajduje się niż Lorenz, przynoszący ze sobą opady. W niektórych regionach spadło już 40-50 litrów deszczu na metr kwadratowy, a w czwartek w górach napadało śniegu. Opadom towarzyszą niskie wartości na termometrach.
"Jest tak zimno, bo jest tak ciepło"
Jak opowiadał w programie "Wstajesz i weekend" meteorolog Michał Brennek z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, padający od kilku dni deszcz to dobra wiadomość dla rolników. Początek roku przyniósł bowiem spory deficyt wilgoci.
Ekspert wyjaśnił, że uzupełnienie zasobów wodnych to nie jedyna istotna kwestia. Na obecnym etapie rozwoju rośliny potrzebują bardzo dużo wody - jej brak może mieć poważne skutki ekonomiczne, związane na przykład z wyższymi cenami żywności. Nie pomogły także wysokie temperatury zanotowane na początku roku.
- Proszę pamiętać, że jest tak zimno, bo jest tak ciepło. To jest trochę nieintuicyjne, dlatego, że w klimacie mówimy o kolejnych rekordach - przekazał. - Mieliśmy w styczniu temperatury ponad 20 stopni Celsjusza na plusie, czyli prawie lato, a parę tygodni później w lutym spadki do -20. To właśnie takie gwałtowne zmiany powodują, że rośliny już chciałyby się rozwijać - dodał.
Gdzie podziało się ciepło?
Brennek przekazał. że spływ zimnego powietrza na Europę wiąże się z niezwykłą jak na tę porę roku cyrkulacją powietrza. Jak wyjaśnił, w typowych warunkach różnica temperatur pomiędzy zamarzniętą Arktyką i ciepłym południem powoduje, że w atmosferze tworzy się front polarny, w którym występują silne podmuchy wiatru.
- Wir, który obiega naszą planetę, trzyma zimne powietrze na północy i pozwala w ten sposób ciepłemu powietrzu dotrzeć do naszych szerokości geograficznych - powiedział. - W momencie, kiedy w Arktyce robi się za ciepło, a (...) jest to region, który ociepla się czterokrotnie szybciej niż cała planeta, te podmuchy zwalniają. To oznacza, że w rzece powietrza zaczynają się robić meandry, a zamiast płynąć równoleżnikowo, powietrze z północy potrafi dotrzeć właśnie bardzo daleko na południe, przynosząc gwałtowne ochłodzenia. Kilka dni, parę tygodni później potrafi docierać do nas bardzo gorące powietrze, przynosząc bardzo wysokie temperatury - tłumaczył.
Śnieg chroni i nawadnia
Ekspert opowiedział także o roli śniegu w cyklu wodnym. Kiedy przychodzi wiosna i śnieg topnieje, dostarcza wody dokładnie w tym momencie, w którym rośliny go najbardziej potrzebują.
- Jednocześnie proszę pamiętać, że śnieg jest izolatorem, ponieważ płatki śniegu pomiędzy igiełkami lodu zawierają powietrze, w związku z czym pokrywa śnieżna izoluje rośliny od gwałtownych zmian temperatury i glebę od głębokiego przemarznięcia. Szczególnie pomaga to przetrwać ozimym odmianom roślin i wystartować z dobrymi zasobami w nowy sezon wegetacyjny - przekazał.
Brennek dodał, że największe znaczenie będą miały długotrwałe opady, a nie te intensywne i bardzo krótkie. W ten sposób woda zgromadzi się w glebie.
- Nowy klimat to jest właśnie klimat kontrastów. Są takie zjawiska, kiedy północny wschód kraju cierpiał z powodu suszy, a na południu mieliśmy powódź. Niestety ta gwałtowność zjawisk i kontrasty, które będziemy obserwować w przyrodzie, tylko się pogłębią - podsumował.
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock