- Usłyszałem trzask łamanego drzewa, a później krzyk kobiety - opowiadał świadek śmierci jednej z kobiet w spustoszonej przez burze Moskwie.
Liczba ofiar śmiertelnych gwałtownej wichury, która w poniedziałek rozpętała się w Moskwie, wzrosła do 16. Blisko 170 osób zwróciło się do szpitali po pomoc medyczną. 14 tysięcy drzew zostało powalonych, dwa tysiące samochodów uległo zniszczeniu. Wiatr zerwał ponad 200 dachów. W akcji ratunkowej, jaka trwa w stolicy Rosji, bierze udział 30 tysięcy osób.
Jak poinformowały rosyjskie media, poszkodowanych mogłoby być mniej, gdyby władze Moskwy ostrzegły mieszkańców przed nadciągającą nawałnicą.
Lista ofiar
"Na ulicy Kirowogradzkiej w Moskwie 65-letni mężczyzna czekał na przystanku na autobus. Silny wiatr wyrwał z asfaltu fragment metalowej konstrukcji, który runął wprost na niego. Przechodnie próbowali mu pomóc, ale było już za późno" - napisał portal gazety "Moskowskij Komsomolec", który zebrał historie ofiar poniedziałkowego żywiołu.
Jedną z nich jest 20-letnia studentka, która wracała z zajęć i zginęła pod złamanym konarem drzewa. Jej koleżanka cudem uniknęła śmierci.
- Usłyszałem trzask łamanego drzewa, a później krzyk kobiety - opowiadał świadek zdarzenia, który pospieszył na pomoc. - Kiedy przybiegłem, zobaczyłem dwie kobiety. Jedna z nich stała, druga leżała na ziemi przygnieciona konarem. Widok był straszny, wszędzie było pełno krwi - mówił mężczyzna.
Pod spadającym drzewem w rejonie moskiewskim zginęła także 11-letnia dziewczynka. Na liście ofiar, opublikowanej przez rosyjskie media, widnieje także nazwisko 17-letniego Walerija Gudkowa.
"Obwiniają się nawzajem"
Jak podały we wtorek rosyjskie media, liczba ofiar mogłaby być mniejsza, gdyby władze poinformowały większość mieszkańców Moskwy o zbliżającej się nawałnicy.
"Ministerstwo do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych ostrzegło jedynie przed silnym wiatrem i deszczem i to nie wszystkich. Niektórzy otrzymali SMS-y już po przejściu wichury, nie było w nich jednak ostrzeżenia, a jedynie komunikat" - napisał portal Meduza. "Resort i operatorzy telefonii komórkowej obwiniają się nawzajem" - podkreślił.
Cytowani przez Meduzę operatorzy telefonii komórkowej informowali, że resort poprosił o wysyłanie wiadomości jedynie do niektórych dzielnic. "To ministerstwo określa, w jakich regionach znajdują się ludzie, którym powinniśmy wysłać ostrzeżenie" - zakomunikowała jedna z firm.
Autor: tas/map / Źródło: meduza.io, rbc.ru, Moskowskij Komsomolec