We wtorek Amerykanie wybierali swojego prezydenta. Głosujący z Nowego Jorku i New Jersey mieli jednak także bardziej prozaiczne problemy niż wybór "przywódcy świata". Mieszkańcom stanów zdewastowanych przez huragan Sandy zagraża kolejne niebezpieczeństwo - burza Nor'easter. Na środę zaplanowano ewakuacje ludności z części zagrożonych rejonów.
Mieszkańcy mocno doświadczonych przez huragan Sandy amerykańskich stanów Nowy Jork i New Jersey wraz z resztą Amerykanów poszli we wtorek głosować w wyborach prezydenckich. W środę ich głowy zaprzątać będą już bardziej przyziemne kłopoty. Przed nimi kolejne spotkanie z niebezpiecznym zjawiskiem atmosferycznym - burzą Nor'easter.
Trwają przygotowania
Ponieważ Nor'easter nadciągnie nad wschodnie wybrzeże USA w środę, od wtorku trwały przygotowania do spotkania z żywiołem, który może przynieść ze sobą porywy wiatru o prędkości 95 km/h, opady deszczu ze śniegiem, a także bardzo niską temperaturę.
Ewakuacje, zamknięte plaże i parki
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg ogłosił, że wszystkie miejskie plaże i parki w środę zostaną zamknięte na co najmniej 24 godziny.
- Nie potrzeba nam wysyłania służb ratunkowych na ocean tylko dlatego, że ktoś głupio się zachowa - mówił ostro we wtorek.
W mieście Brick w New Jersey we wtorkowy wczesny wieczór ewakuowano wszystkich, którzy mieszkają na terenach zagrożonych podtopieniami. Dodatkowo opróżniano tam też zapełnoine zbiorniki retencyjne, żeby zmniejszyć ryzyko wystąpienia powodzi.
Bezprecedensowe wybory
Te działania odbywały się w tle wtorkowych wyborów prezydenckich. Ludzie, którzy jeszcze nie poradzili sobie ze skutkami huraganu Sandy, tłumnie szli do głosowania - wielu z nich głowę państwa wybierało w namiocie. Specjalnie dla nich wprowadzono szereg ułatwień.
W stanie Nowy Jork, dzięki zarządzeniu gubernatora Andrew Cuomo, głosować można było w dowolnym lokalu wyborczym, pod warunkiem jednak, że posiadało się odpowiednie zaświadczenie. W New Jersey z kolei głosy oddawano także faksem lub drogą elektroniczną dzięki temu, że lokalne władze uznały poszkodowanych za obywateli zamorskich.
Na przekór okolicznościom
Sharon Brown, mieszkanka zdewastowanego Rockaway Park w nowojorskim okręgu Queens, skorzystała z udogodnień proponowanych jej przez władze, bo była naprawdę zdeterminowana, by głosować. Kobieta wróciła do zniszczonego miejsca przekonana, że tam jest jej okręg wyborczy. Okazało się jednak, że Brown powinna wybierać prezydenta gdzie indziej. W Rockaway Park zagłosowała dzięki specjalnemu zaświadczeniu, przygotowanemu dla osób w podobnej sytuacji.
- Patrzyłam na to, co zrobił huragan Sandy i wiedziałam, że muszę głosować - przyznała.
Chętnie głosowano także w zrównanym z ziemią Bay Head w New Jersey.
- Jesteśmy tu prawdziwymi patriotami, będziemy głosować niezależnie od okoliczności - zapewniała mieszkanka Bay Head Joanne Pehlivanian.
Bez prądu niemal milion osób
Na skutek przejścia Sandy przez Wschodnie Wybrzeże we wtorek prądu wciąż pozbawionych było 900 tys. osób. Transport publiczny w stanach Nowy Jork i New Jersey nadal nie działał w pełni.
W skutek przejścia Sandy w USA i Kanadzie zginęło przynajmniej 113 osób. Straty materialne oszacowano na kilkadziesiąt miliardów dolarów.
Autor: map/ŁUD / Źródło: Reuters