"Nawożenie" oceanów pyłem żelaza może sprawić, że gigantyczne ilości dwutlenku węgla z atmosfery dostaną się do wody i spoczną na wieki na dnie - twierdzi międzynarodowa grupa naukowców. Eksperci opublikowali wyniki swoich badań w magazynie "Nature".
Według ekspertów drobiny żelaza mogą przyspieszyć rozwój okrzemek, jednokomórkowych glonów, które "wyłapują" z atmosfery i zamykają w swoich organizmach związki węgla - wyjaśnia agencja Reutera.
Gdy glony umierają, opadają na dno a razem z nimi węgiel. Specjaliści twierdzą, że w ten sposób można oczyścić atmosferę ze szkodliwego dwutlenku węgla i gazów cieplarnianych, które przyczyniają się do globalnego ocieplenia.
Ocean Południowy
Pierwsze eksperymenty z pyłem żelaza już zostały wykonane na Oceanie Południowym. Akwen nazywany również Oceanem Antarktycznym i Południowym Oceanem Lodowatym rozciąga się od wybrzeży Antarktydy do równoleżnika 60 półkuli południowej, wzdłuż którego łączy się z oceanami: Spokojnym, Indyjskim i Atlantyckim. Martwe okrzemki z wchłoniętym z atmosfery dwutlenkiem węgla opadły na głębokość tysiąca metrów - informuje agencja Reutera.
Bez powrotu
Naukowcy podkreślają, że taki węgiel nie wydostanie się z powrotem do powietrza.
Wcześniej pojawiły się jednak obawy, że "użyźnianie" oceanów związkami żelaza może powodować negatywne skutki uboczne dla ekosystemu i konieczne są dokładniejsze badania.
Żelazo z atmosfery
Atmosfera jest największym źródłem żelaza dostarczanego do oceanów i pochodzi ono głównie z powodowanej wiatrem erozji gleb, na wskutek której powstaje pył. Pochodzi on głównie z pustynnych rejonów suchych i półsuchych. Ilość pyłu żelaza dostarczanego przez pustynie zależy od opadów deszczu i od siły wiatru.
Największe stężenie pyłu żelaza w powietrzu obserwuje się w pobliżu pustyń, a najniższe w powietrzu ponad oceanem w pobliżu Antarktydy, gdyż znajduje się on najdalej od rejonów pustynnych.
Autor: adsz/ŁUD / Źródło: Science, Reuters