Bilans wakacyjnych interwencji w górach z każdym rokiem jest coraz lepszy. Szlaki stają się bezpieczniejsze, a turyści bardziej odpowiedzialni. Jednak nadal zdarzają się tragiczne wypadki. W Tatrach zginęły dwie osoby, lepiej było w Bieszczadach, chociaż tam też nie obyło się bez interwencji ratowników.
Tegoroczne wakacje w górach przebiegały raczej spokojnie. Dwa lata temu tylko w Tatrach odnotowano 170 interwencji, w zeszłym roku było ich 161 i widać tendencję spadkową, ponieważ w tym roku liczba wyniosła 150. Podobnie w Bieszczadach, gdzie liczba wypadków zmniejszyła się do 66.
Jest lepiej, choć czasami lekkomyślnie
- Obserwujemy, że coraz więcej turystów jest odpowiednio przygotowanych do wyjścia w góry, tzn. posiadają odpowiednie obuwie i ekwipunek w plecaku. Niestety nadal zdarzają się turyści zupełnie nieprzygotowani do wyjścia w teren wysokogórski. Czasem można spotkać na Kasprowym Wierchu turystów w klapkach lub nieodpowiedzialnych rodziców, którzy zabierają małe dzieci na wysokogórskie wyprawy - powiedział Jakub Hornowski, ratownik dyżurny TOPR.
Tragiczny bilans
Pomimo tego, że na szlakach jest coraz bezpieczniej, ratownicy nadal odnotowują poważne przypadki. Podczas wakacji doszło do dwóch tragicznych wypadków taternickich. Pierwszy miał miejsce 21 lipca, drugi 15 sierpnia. Skomplikowaną akcję ratowniczą przeprowadzili ratownicy TOPR 27 lipca. Przez pięć godzin 23 ratowników zajmowało się wydobyciem grotołaza.
Bezpieczniej w Bieszczach
- Mieliśmy 14 wypraw poszukiwawczych, 32 akcje ratownicze oraz 20 interwencji - poinformowała Dorota Florczak z bieszczadzkiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na szczęście nie odnotowano wypadków śmiertelnych. Ratownicy interweniowali zarówno na uczęszczanych szlakach, jak i mniej znanych trasach górskich. Najwięcej wypadków zdarzyło się w pierwszej połowie sierpnia, a większość z nich związana była z panującymi wtedy upałami.
Autor: kt,mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstcok