Pożary w zachodniej części Stanów Zjednoczonych produkują ogromne ilości dwutlenku węgla i pyłów. Ekspert z Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego zwraca uwagę, że może to "istotnie wpłynąć na równowagę klimatyczną" naszej planety.
W połowie sierpnia na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych wybuchły olbrzymie pożary lasów o historycznie dużym zasięgu. Najbardziej dotknęły stany: Kalifornię, Oregon i Waszyngton. W pierwszym z nich spłonęło w tym roku już ponad 1,2 miliona hektarów terenu. To 26 razy więcej niż w 2019 roku do września. Dym z pożarów widoczny jest na zdjęciach satelitarnych, a w ostatnich dniach niebo w wielu miastach zachodniej części USA, w tym w San Francisco, przybrało pomarańczową i czerwoną barwę.
W ubiegłym tygodniu system Copernicus Atmosphere Monitoring Service (CAMS, Usługi Monitoringu Atmosfery Copernicus), działający w Europejskim Centrum Prognoz Średnioterminowych wykrył, że pyły wyemitowane w czasie pożarów w USA przebyły osiem tysięcy kilometrów i dotarły nad północną Europę. CAMS pozwala na analizę stanu atmosfery z pomocą satelitów i baz naziemnych. Jak poinformowano, podczas pomiarów uwzględniono wskaźnik stężenia pyłów określany jako aerozolowa grubość optyczna - AOD (ang. aerosol optical depth, przyp. red.). Na zachodzie Stanów Zjednoczonych osiągnął on bardzo wysokie wartości.
- Pyłów, które napłynęły nad Europę, ani nie dostrzeżemy, ani nie wyczujemy. Nie zmienia to faktu, że dotarły nad nasz kontynent. Jednak ich wpływ na jakość powietrza, którym oddychamy - jeśli nawet będzie - to będzie minimalny - powiedział ekspert z Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego Krzysztof Skotak.
Zdaniem eksperta pyły mogą globalnie podnieść nieznacznie tak zwane tło zanieczyszczeń. Co oznacza, że jeśli w jakimś regionie na Ziemi zanieczyszczenie wynosi pięć mikrogramów na metr sześcienny, to w wyniku pożarów w USA może być to na przykład 5,2 mikrograma. Uspokaja, że nie są to wartości, które powinny wzbudzać niepokój.
Pożary = dwutlenek węgla i pyły
W skali globalnej duże pożary w Stanach Zjednoczonych są zabójcze dla klimatu głównie z powodu olbrzymich emisji dwutlenku węgla. W Kalifornii powstało 21,7 megaton CO2, w Oregonie - 7,3, w Waszyngtonie - 1,4. Dla porównania Polska emituje rocznie ponad 300 megaton dwutlenku węgla.
- Są to bardzo duże wartości, które mogą istotnie wpłynąć na równowagę klimatyczną Ziemi i pogłębiają zachodzące już tendencje klimatyczne - ocenił Skotak.
Do efektu cieplarnianego przyczyniają się również emitowane w czasie pożarów pyły. Znajdują się one nad Europą na znacznych wysokościach, nawet kilkadziesiąt kilometrów nad Ziemią. Analizy ich zawartości w atmosferze - jak wyjaśnił specjalista - polegają na mierzeniu całej grubości atmosfery. - Jeżeli pyłu jest więcej w atmosferze, to instrumenty zainstalowane na satelicie wykrywają, że mniej promieniowania słonecznego dociera na powierzchnię Ziemie - powiedział.
Odczuje to Arktyka
- Pył w atmosferze absorbuje i rozprasza promieniowanie słoneczne. W konsekwencji wypromieniowując zabsorbowaną energię podwyższa temperaturę powietrza i powoduje wzrost temperatury. Taki proces może trwać bardzo długo, bo pyły te mogą unosić się w atmosferze nawet ponad rok - tłumaczy.
Pył w końcu opadnie. Zdaniem Skotaka jego część zapewne dotrze nad obszary podbiegunowe, co oznacza określone konsekwencje. - Lód, przykryty nawet drobną warstwą pyłów, szybciej akumuluje i oddaje energię słoneczną w postaci ciepła, a w konsekwencji - szybciej topnieje - zaznacza. Naukowcy szacują, że co dekadę bezpowrotnie topnieje 13 procent lodu morskiego na półkuli północnej. Ich zdaniem zmniejszenie jego zasięgu powoduje dalsze zmiany klimatu i występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych na Ziemi. W poniedziałek ogłoszono, że pokrywa lodowa na Oceanie Arktycznym osiągnęła drugi najniższy poziom od czterech dekad.
"Olbrzymie pożary w USA mogą być dla nas ostrzeżeniem"
Specjalista przypomina, że do wielkich emisji dwutlenku węgla i pyłów w tym roku przyczyniły się również pożary w Australii. Po latach suszy od września 2019 do marca 2020 roku kraj ten walczył z jednym z największych pożarów buszu w historii. - Okazuje się zatem, że w tym roku mieliśmy do czynienia z wielkimi pożarami na obu półkulach. Oba będą miały istotny wpływ na intensyfikację efektu cieplarnianego. Istotnie przyczynią się do pogorszenia wskaźników klimatycznych - podkreśla.
Zdaniem eksperta prawdopodobieństwo występowania dużych, niekontrolowanych pożarów lasów jest coraz bardziej prawdopodobne, również dla obszaru Europy, w tym Polski. Przypomnijmy, że w tym roku spłonęło np. kilka tysięcy hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego. Skotak uważa, że może być to przedsmak podobnych problemów w kolejnych latach, tym bardziej, że od lat na dużych obszarach Polski szczególnie latem panują susze i ściółka w lasach jest przesuszona, co przyczynia się do jej łatwiejszego zapłonu. - Olbrzymie pożary lasów w USA mogą być zatem dla nas ostrzeżeniem - kończy.
Autor: ps/aw / Źródło: PAP, tvnmeteo.pl