W nocy ze środy na czwartek niebo często przesłaniały chmury. Kiedy jednak udało się zza nich przebić księżycowi, mogliśmy oglądać jego wyjątkową, najmniejszą w tym roku pełnię. To przez to, że nasz satelita znajduje się w apogeum, czyli najdalszej możliwej odległości od Ziemi.
Chociaż księżyc znalazł się w pełni dokładnie w czwartek o godz. 5.52, w minioną noc, kiedy pozwoliły na to przejaśnienia, można było obserwować jego niemal całkowicie wypełnioną tarczę. Styczniowa pełnia wyróżniła się rozmiarem - najmniejszym w 2014 roku.
Tarczę naszego satelity postrzegamy jako małą przez to, że aktualnie znajduje się on w najbardziej oddalonym od Ziemi punkcie swojej orbity, nazywanym apogeum. Pełnia, która przypada właśnie w takim momencie orbitalnej wędrówki Srebrnego Globu, coraz częściej bywa nazywana mikroksiężycem.
Zbliża się i oddala
Mikroksiężyc to przeciwieństwo zjawiska określanego superksiężycem. Mamy z nim do czynienia, kiedy księżyc przechodzi przez pełnię, będąc jednocześnie w perygeum, czyli punkcie orbity najbliższym Ziemi. Ziemski satelita przemieszcza się między tymi dwoma punktami - perygeum i apogeum - każdego miesiąca, osiągając je na przemian w dwa tygodnie. Jednak o super- i mikroksiężycu mówimy tylko wtedy, jeśli przypada to podczas pełni.
Superksiężyc zaświeci w sierpniu
Podczas nadchodzących siedmiu miesięcy księżyc w pełni za każdym razem będzie się znajdował coraz bliżej naszej planety. Podczas kwietniowej pełni (wypadnie 10 dnia miesiąca) Srebrny Glob będzie się znajdował w punkcie zbliżonym do uśrednionego dystansu między Ziemią a jej satelitą, wynoszącym 384 400 km.
Największy tegoroczny księżyc zobaczymy natomiast podczas pełni 10 sierpnia, kiedy znajdzie się "zaledwie" 356 896 km od naszej planety. Superksiężyc będzie zatem o około 50 tys. km bliżej nas niż styczniowy mikroksiężyc.
Autor: js/rp / Źródło: earthsky.org/
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock