Świadkami niecodziennej sytuacji byli pasażerowie metra w Toronto (Kanada). Kilka pozornie wolnych siedzeń w zatłoczonym wagonie zajęły... kraby. Relacje ze zdarzenia, zamieszczane w mediach społecznościowych, przyciągnęły uwagę internautów.
Wyobraź sobie, że wsiadasz do metra lub innego środka komunikacji publicznej. Niespodziewanie spostrzegasz kilka wolnych miejsc. Chcesz zająć jedno z nich, ale na każdym spoczywa żywy krab.
Taka sytuacja przydarzyła się w ubiegłym tygodniu w pociągu jednej z linii metra w Toronto.
Te miejsca są już zajęte
"Normalnie nie wrzucam nic na Facebooka, ale czułam intensywną chęć podzielenia się z wami wszystkimi tą historią" - tak rozpoczęła swą relację internautka o nicku Pony Macaroni (którą kanadyjskie media zidentyfikowały jako Kristine Hughes). Wpis zyskał wielką popularność wśród internautów. W ciągu niespełna tygodnia zareagowało na niego ponad 3,2 tysiąca użytkowników serwisu, został udostępniony około dwóch tysięcy razy i przez setki osób skomentowany.
- Zauważyliśmy z przyjacielem kilka wolnych miejsc, a kiedy się do nich zbliżyliśmy, zobaczyliśmy kraby na każdym z nich i mężczyznę, który je na tych siedzeniach ułożył - opowiadała Hughes w rozmowie z kanadyjską rozgłośnią radiową CBC. Działo się to w godzinach szczytu i - według kobiety - wagon był "napakowany" ludźmi.
- Wszyscy się po prostu na to gapili, robili zdjęcia, nic nie mówili, tylko oglądali show - opisywała Hughes na antenie radia. Dodała jednak, że niektórzy naprawdę chcieli usiąść i wcale nie wyglądali na rozbawionych.
O osobie szczególnie niezadowolonej napisała jako Pony Macaroni na Facebooku. Jedna z pasażerek - czytamy we wpisie - "zrobiła z siebie prawdziwą cholerną bohaterkę". Gdy okazało się, że nie może usiąść, zareagowała nerwowo. - Co to za gó**o?! Co to jest?! Kraby na siedzeniach? Nikt nie może usiąść! Ci wszyscy stojący ludzie, którzy są zmęczeni po całym dniu pracy? Co to ma być? Ach, zapłaciłeś za ich siedzenia? Zapłaciłeś dodatkowe dwa dolary, więc one mogą zajmować miejsca? - miała krzyczeć.
Potem zrzuciła kraby z foteli tak, że wylądowały na czyichś kolanach, na czyichś stopach, a następnie - oddaliła się w złości. Wszyscy stojący wokół - opisywała internautka - wstrzymali oddech, czekając na reakcję "faceta" od krabów.
I - czytamy w relacji - doczekali się. - Ludzie, to jest znęcanie się nad krabami! Ona właśnie dokuczała krabom! A tamta pani została uderzona krabami! To jest znęcanie się nad tą panią i nad krabami - miał krzyczeć. Po czym - czytamy - podniósł zwierzęta z podłogi i położył z powrotem na fotele.
"To było śmieszne"
Sprawcą całego zamieszania był Johnny Ghicas. Jak opowiadał w rozmowie z kanadyjskim serwisem Global News, trzy kraby kupił w supermarkecie i wymyślił żart. - W mojej głowie pojawiła się myśl, że "chcę zobaczyć, czy ktoś coś powie", a jeśli ktoś by to zrobił, zamierzałem je zabrać - stwierdził.
Przekonywał, że "wszyscy mieli z tego niezłą frajdę". - Ludzie chcieli robić zdjęcia. Śmiali się. To było zabawne - ocenił. Dodał, że ludzie wożą w metrze swoje zwierzaki "i nikt nic nie mówi". Zapewnił, że zapłacił za przejazd wszystkich trzech skorupiaków. - One nikogo nie ugryzą. Nie wlezą na nikogo. Byłem tego pewny. Więc położyłem każdego na jego miejscu - powiedział. - Było zapłacone. Każdy klient, który zapłaci, ma prawo do miejsca - dodał.
- Nie myślałem jednak, że pasażer je zrzuci na kogoś - podkreślił.
Just some live crabs riding the TTC because Toronto. pic.twitter.com/9QjUvBPgYC
— Alice Moran (@Alice_Moran) 7 maja 2018
Dowcip ze smutnym finałem
Reakcja operatora linii metra - TTC - była umiarkowanie krytyczna. Rzecznik firmy Brad Ross - cytowany w miejscowych mediach - zaznaczył, że "dla krabów absolutnie nie ma miejsca na siedzeniach w pociągach TTC", nawet z dodatkiem "gorącego roztopionego masła".
"Zostawcie swoje kraby w wiadrze" - napisał rzecznik na Twitterze.
Leave your crabs in a bucket. Anything less is just shellfish behaviour. https://t.co/j0hmlsNJvg
— Brad Ross (@bradTTC) May 10, 2018
"Żartowniś" najprawdopodobniej nie poniesie jednak konsekwencji prawnych. Rzecznik policji z Toronto, Gary Long, poinformował, że nie jest przestępstwem przewożenie krabów w środkach transportu publicznego i że policja nie prowadzi żadnego dochodzenia w tej sprawie.
Jedynymi ofiarami niefortunnego pomysłu są więc same kraby. Ghicas zdradził, że po zrzuceniu zwierząt przez rozgniewaną pasażerkę, dwa poniosły śmierć na miejscu, trzecie nieco później. Ich ciała mężczyzna wyrzucił do kosza na śmieci.
Autor: ao//rzw / Źródło: globalnews.ca, cbc.ca
Źródło zdjęcia głównego: Alice Moran/Facebook