Należące do NASA satelity badające aktywność Słońca zarejestrowały potężny rozbłysk na powierzchni Słońca. Zjawisko, choć silne, samo w sobie nie stanowi zagrożenia ani dla załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ani dla Ziemian. Może za to zaowocować zorzą polarną. Nawet w Polsce.
Rozbłysk słoneczny został zarejestrowany 10 września o godz. 17.45 czasu uniwersalnego przez satelitę SDO (Solar Dynamics Observatory, tłum. Obserwatorium Dynamiki Słońca). Miał miejsce na terenie obszaru aktywnego nr 2158, gdzie dzień wcześniej także odnotowano rozbłysk.
Błysk kategorii X
W trójstopniowej skali, gdzie "C" oznacza najsłabsze, zaś "M" - rozbłyski o średniej sile, zjawisko odnotowane 10 września zakwalifikowano jako X - najsilniejsze, przyznając mu podkategorię 1.6.
Amerykańska agencja kosmiczna przyznała, że aktywność gwiazdy z 9 września była znacząca, jednak zjawisko zanotowane w środę 10 września było szczególnie intensywne. Nie stanowi ono jednak zagrożenia ani dla życia astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ani dla Ziemi.
Słoneczny podmuch
- Mimo to niektórzy z nas mogą odczuć uderzenie słonecznego podmuchu - podkreśliły służby prognozujące pogodę w kosmosie (National Weather Service's Space Weather Prediction Center, SWPC).
Naukowcy SWPC na swojej stronie internetowej uprzedzali mieszkańców oświetlonej połowy globu, że w ciągu godziny od rozbłysku mogą nastąpić zakłócenia w odbiorze fal radiowych. Przypomnieli również, że rozbłyski słoneczne wiążą się z wyrzutem obłoku plazmy.
Katastrofalne szanse
- Mamy wszelkie powody, by podejrzewać, że rozbłysk zarejestrowany w środę 10 września wyemitował obłok plazmy w wyniku koronalnego wyrzutu masy - podkreślają badacze. - Od momentu rozbłysku obłok plazmy pokonuje dystans Słońce-Ziemia w czasie około 20-70 godzin - zaznaczają naukowcy.
Wtedy dochodzi do burzy magnetycznej, czyli gwałtownej zmiany pola magnetycznego Ziemi. Jej skutki mogą być destrukcyjne. Te najłagodniejsze to czasowe zakłócenia komunikacji radiowej oraz przesyłania sygnałów GPS. Najgorszym scenariuszem jest jednoczesne uszkodzenie wielu transformatorów sieci elektroenergetycznej na rozległym obszarze w wyniku wzrostu napięcia.
Aurora borealis
Malowniczym "efektem ubocznym" burz są zorze polarne. Czy środowy rozbłysk zaowocuje takimi?Szanse na obejrzenie spektaklu kolorowych świateł na większych szerokościach geograficznych eksperci określają zgodnie z 9-stopniową skalą KP. Skala opisuje zasięg występowania zorzy polarnej, KP1 oznacza, że zjawisko na niebie będzie można zaobserwować blisko bieguna, a KP 9, że zorza pojawi się nawet w południowej Polsce.
W nocy z piątku na sobotę między północą a godz. 3.00 nad ranem zasięg występowania zorzy określony jest jako KP7. Przy odrobinie szczęścia mieszkańcy miejscowości położonych w województwach na północno-zachodnim krańcu kraju dojrzą w oddali kolorowe światła na niebie.
Autor: mb/map / Źródło: space.com