42 tysiące platanów wzdłuż francuskiego Kanału Południowego idzie pod topór. Niektóre z nich liczą sobie nawet 200 lat. Zrozpaczeni Francuzi mówią wprost o "narodowej katastrofie". Spowodował ją "czarny rak" - grzyb przywieziony do Francji przez amerykańskich żołnierzy w 1945 roku.
Francuski Kanał Południowy, łączący Atlantyk z Morzem Śródziemnym, został wybudowany w XVII wieku. Jego 240-kilometrowym korytem można przedostać się ze śródziemnomorskiego portu Sete na rzekę Garonnę, koło Tuluzy.
Kanał wraz z rosnącymi wzdłuż niego platanami został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Francuzi obawiają się, że niedługo straci on swój szczególny status.
15 lat, 42 tysiące
W czwartek 23 lutego rozpoczął się jeden z etapów planowanej na 15 lat wycinki około 42 tysięcy tych wiekowych drzew. W ciągu od czterech do sześciu tygodni zostanie wyciętych 230 "pomników przyrody".
Dziennie pracownicy powołani przez Voies Navigables de France, urząd odpowiedzialny za zarządzanie drogami śródlądowymi Francji, powalają około 10 platanów.
"Czarny rak" ze Stanów
Specjaliści mają nie tylko wycinać platany, lecz także zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się tzw. "czarnego raka".
Do Francji przywieźli go amerykańscy żołnierze, którzy w 1945 roku przewozili amunicję w platanowych zainfekowanych skrzyniach.
"Narodowa katastrofa"
Nathalie Kosciuszko-Morizet, francuska minister ekologii, nazywa wycinkę "narodową katastrofą" i zapewnia, że platany, już nowego, bardziej odpornego gatunku, znów będą rosły wzdłuż Kanału Południowego. Na to trzeba będzie jednak poczekać.
Pod koniec listopada ubiegłego roku minister przystąpiła do symbolicznego sadzenia nowych platanów w Trèbes, jednej z miejscowości przez które przepływa Kanał Południowy. Zaapelowała wtedy do Francuzów o pomoc w sfinansowaniu trzeciej części z 200 milionów euro, jakie będzie kosztować ponowne zadrzewienie okolic Kanału.
VNF sam nie jest w stanie ponieść tak wysokich kosztów.
Autor: map/rs / Źródło: midilibre.fr, PAP/EPA