Eksperci zajmujący się klimatem są zdania, że ostatnie wydarzenia, takie jak silne gradobicia w Polsce czy trąba powietrza w Czechach, to dowody na postępujące zmiany klimatu. Jak mówiła na antenie TVN24 Joanna Flisowska z Greenpeace Polska, kolejne wzrosty temperatury będą przyczyniać się do jeszcze groźniejszych i bardziej ekstremalnych zjawisk.
Kończący się już tydzień przyniósł centralnej Europie wyjątkowo niebezpieczną pogodę. W Polsce pojawiły się bardzo aktywne fronty burzowe, intensywnie padało i silnie wiało. U naszych południowych sąsiadów doszło do potężnej trąby powietrznej, która spowodowała mnóstwo zniszczeń.
Naukowcy zajmujący się klimatem nie mają wątpliwości - coraz częstsze występowanie ekstremalnych zjawisk atmosferycznych jest konsekwencją gromadzenia się większych ilości ciepła i wzrostu temperatury na świecie.
- W tej chwili mamy już do czynienia ze zwiększeniem globalnej temperatury o 1,2 stopnia Celsjusza. To już jest bardzo dużo. Natomiast naukowcy wskazują, że jeśli przekroczymy granicę półtora stopnia ocieplenia, to dojdzie do lawiny tych bardzo dramatycznych skutków zmian klimatu. I to, co obserwujemy w tej chwili, to jest tak naprawdę przedsmak tego, co nas może czekać w kolejnych latach, jeżeli nie powstrzymamy kryzysu klimatycznego i nie zaczniemy redukować emisji już teraz - mówiła w rozmowie z TVN24 Joanna Flisowska, koordynatorka zespołu klimat i energia w Greenpeace Polska.
Niebezpieczne dwa stopnie
Ekspertka wspomniała, że wzrost globalnej temperatury o półtora do dwóch stopni Celsjusza może spowodować ogromne katastrofy, których skutki są na razie zbyt trudne do przewidzenia.
- Wiadomo na pewno, że będą następować naprawdę drastyczne zmiany. Mówimy tutaj o falach gorąca, falach powodzi, o huraganowych porywach wiatru i o tym, że dalsze ocieplenie samo będzie się napędzać. I nawet po przekroczeniu tego punktu granicznego, jakimi są te dwa stopnie Celsjusza, jeśli zdecydujemy się na drastyczną redukcję naszych emisji, możemy nie być już w stanie powstrzymać i odwrócić tego procesu - dodała.
Flisowska zaapelowała, że jest to ostatni moment na powstrzymanie katastrofy klimatycznej i załagodzenie przyszłych konsekwencji zmian klimatu. Jeśli tego nie powstrzymamy, globalne problemy, takie jak kryzysy ekonomiczne, społeczne czy gospodarcze, będą się sukcesywnie pogłębiać.
- Z jednej strony będziemy mieć do czynienia z bardzo dramatycznymi zjawiskami pogodowymi. Z drugiej strony, w niektórych miejscach na globie, w których żyją ludzie, po prostu żyć nie będzie się już dało. Ci ludzie będą musieli się gdzieś przemieścić. Musimy też zacząć się przygotowywać do tego, że świat, w którym będziemy żyć za kilkadziesiąt lat, będzie zupełnie inny i będzie potrzebował innego dostosowania się do warunków, w których będziemy musieli funkcjonować - opowiadała. Jak dodała, jeśli pesymistyczne prognozy się sprawdzą, świat będzie musiał zmierzyć się z emigracją klimatyczną czy kryzysem służby zdrowia. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, co możliwe, aby zniwelować potencjalne skutki zmian klimatu - podkreśliła.
"Nasz skrawek redukcji emisji"
Ekspertka dodała, że w przypadku naszego kraju, kluczem do sukcesu będą zmiany zaczynające się od redukcji spalania węgla i przejście na odnawialne źródła energii.
- W ten sposób możemy wypełnić ten nasz skrawek redukcji emisji i przyczynić się do tego, żeby kryzys klimatyczny stał się możliwie jak najłagodniejszy. W tej chwili musimy walczyć o każdą jedną dziesiątą stopnia Celsjusza, o którą klimat nam się ociepla - powiedziała.
By jednak tego dokonać, rządzący powinni nieustannie poszerzać swoją wiedzę dotyczącą klimatu oraz zrozumieć schematy, jakie rządzą naturą.
- Kluczowe jest to, żeby oni słuchali tego, co mówi nauka, i przynajmniej w tym stopniu dostosowali się do tego, co jest konieczne. Naukowcy mówią bardzo wyraźnie, co musimy zrobić, żeby ograniczyć te skutki, takie jak na przykład susza hydrologiczna w Polsce (...) Jasno wskazują, że istnieje powiązanie pomiędzy tymi zjawiskami a kryzysem klimatycznym. (...) Życzyłabym sobie, żeby nasi politycy i nasi decydenci w końcu zaczęli słuchać naukowców, a nie różnych grup interesu typu lobby węglowe, spółki energetyczne, które mają tylko swój interes, żeby utrzymywać status quo i nic nie zmieniać - podsumowała.
CAŁOŚĆ ROZMOWY ZOBACZYSZ TUTAJ:
Autor: kw/map / Źródło: tvn24